Dlaczego policjanci, którzy nadużyli uprawnień, nadal pracują na legionowskiej komendzie? Dlaczego wciąż jest nieobsadzonych 19 wakatów? Dlaczego nieoznakowane radiowozy nie zajmą się osobami urządzającymi nocne rajdy po ulicy Piłsudskiego? Czemu jest za mało patroli? Czy jest szansa, aby było w mieście więcej kamer?

Podczas środowej debaty na temat bezpieczeństwa w Legionowie padło pod adresem władz i organów ścigania sporo niewygodnych pytań. Nie brakowało też głosów poparcia i deklamowanych z sali podziękowań za to, że tak wspaniale i bezpiecznie żyje się w naszym mieście.

Debatę organizowano po tragicznym wypadku śmierci 19-letniego Rafała, który podczas zatrzymywania przez policję usiłował połknąć zawiniątko z marihuaną, którym się zadławił. O przyczynienie się do jego śmierci rodzina i przyjaciele chłopca oskarżyli policję. Przez trzy dni pod legionowską komendą odbywały się demonstracje. Nie obeszło się bez awantur, rzucania kamieniami i butelkami w funkcjonariuszy, zatrzymań.

Reportaż: Legionowo po zamieszkach, czyli opowieść z miasta, gdzie dzieciaki popijają dragi browarem >>>

Legionowo jest miastem o największym w aglomeracji warszawskiej bezrobociu - 15 proc., jest też najgęściej zaludnionym miastem w kraju. Jak przekonywał mnie wczoraj działacz Greenpeacu następuje w nim ten sam efekt, jaki pojawił się w eksperymentach Johna Calhouna, który obserwował populację szczura wędrownego. Kiedy ilość osobników w jednym pomieszczeniu przekroczyła pewien poziom, zwierzęta stały się bardzo agresywne, zaczęły walczyć ze sobą. Zwiększyła się ich śmiertelność, za to zmniejszyła prokreacja. Przybyło za to dewiacji seksualnych. Samice przestały się opiekować młodymi. Na koniec zwierzęta ogarnęła apatia.

- Teraz jesteśmy na etapie agresji - mówił mój rozmówca. A inny przekonywał, że debata - w której udział wzięli m.in. wojewoda mazowiecki, starosta powiatowy, prezydent miasta, komendanci stołeczny i rejonowy policji - niczego nie załatwi. - Wystarczy iskra, żeby tu znów wybuchło, bo przecież nie padnie na wodę - przepowiadał.

Czy rzeczywiście? Słuchając głosów mieszkańców podczas tej debaty (a sala widowiskowa legionowskiego ratusza była pełna) można było odnieść wrażenie, ba - przekonanie - że są bardzo zatroskani losem swojego miasta, nawet jeśli coś w nim nie do końca im się podoba. I będą się angażować, żeby niedociągnięcia poprawić . Tyle że, jak zauważył legionowski działacz kulturalny (Teatr Trzynastka) ci, którzy rzucali kamieniami w policję nie przychodzą na takie debaty. Wstydzą się, boją, brak im narzędzi aby opisać to, co myślą i czują. Są silni tylko w grupie, ich głos to rap i malowanie na murach. A tzw. normalni ludzie rzadko rozumieją ich sztukę. Oni raczej się jej boją.

Część osób narzekała na plastikowość debaty, na to, że była ona próbą wyciszenia nastrojów, odkręceniem zaworu, aby wyleciało trochę pary. - Pic na wodę fotomontaż, niezły teatr - padały głosy. Niemniej jedno jest pewne: jeśli na kompromisie i współpracy zależy zarówno władzy samorządowej jak i mieszkańcom, można się spodziewać optymistycznej pointy. Nie ma takiej możliwości aby, jak pisali wcześniej niektórzy, Legionowo stało się polskim Ferguson.

ikona lupy />
Legionowo Jacek Kozłowski fot. Wojtek Górski / Dziennik Gazeta Prawna
ikona lupy />
Legionowo: Debata Społeczna Bezpieczeństwo w Legionowie. Fot. Wojtek Górski / Dziennik Gazeta Prawna