Rozpoczęła się wojna o duże pieniądze. Gubernator Dniepropetrowska Ihor Kołomojski usiłuje odebrać biznes dawnym sponsorom Partii Regionów. W tej sprawie skonfliktował się też z prezydentem Petrem Poroszenką
ikona lupy />
Wpływy Ihora Kołomojskiego rozciągają się też na Charków / Dziennik Gazeta Prawna
Kołomojski, w którego portfelu znajduje się bankowe imperium Prywat, popularna telewizja 1+1, linie lotnicze MAU oraz największa spółka paliwowa Ukrnafta, to człowiek, który najwięcej zyskał na obaleniu Janukowycza. Teraz, za pośrednictwem swoich ludzi rozsianych po wszystkich partiach, podbił stawkę. W Radzie Najwyższej, dzięki lobbingowi ludzi Kołomojskiego, utworzono specjalną komisję, która ma sprawdzić, które wielkie prywatyzacje były niezgodne z prawem, i ułatwić cofnięcie ich rezultatów.
Ruch ten uderza w oligarchów faworyzowanych w czasach Wiktora Janukowycza. Kołomojski do nich nie należał. Co innego Rinat Achmetow, dawny pan Doniecka, który nie zdołał zachować kontroli nad separatystami, czy Dmytro Firtasz, król ukraińskiego gazu i osobisty wróg gubernatora Dniepropetrowska. Teraz wszyscy mają być wezwani na posiedzenie komisji, a Firtasz, zatrzymany w Wiedniu w areszcie domowym, ma zeznawać przez Skype’a. Przed komisją ma się też stawić zięć byłego prezydenta Łeonida Kuczmy Wiktor Pinczuk, procesujący się z Kołomojskim w Londynie.
Prezydent Poroszenko, który sam pozostaje oligarchą (mimo obietnic, nie sprzedał większości biznesu), oraz wymienieni biznesmeni nie zamierzają jednak spokojnie patrzeć na wzrost znaczenia Kołomojskiego. W lutym parlament odrzucił jednak proponowane przez premiera Arsenija Jaceniuka przepisy obniżające próg, który pozwala zwołać walne zgromadzenie akcjonariuszy, co umożliwiłoby przejęcie przez państwo kontroli nad Ukrnaftą. Przeciwko głosowała część koalicji. W styczniu Rada przyjęła co prawda podobną ustawę, zaproponowaną przez powiązaną z Firtaszem Partię Radykalną. Przepisów nie dało się jednak zastosować do Ukrnafty, więc rząd przygotował nowy projekt. Przeciwko głosowała wówczas większość posłów macierzystego dla Jaceniuka Frontu Ludowego.
Kołomojski ma swoich ludzi również w Bloku Poroszenki (niezależnie od sporu z prezydentem) czy w Bloku Opozycyjnym pogrobowców po Janukowyczu. Jakby tego było mało, w piątek w parlamencie powstała nowa frakcja – Odrodzenie, której lider wszedł w sojusz z Kołomojskim. Oligarcha wykorzystał rok na fotelu gubernatorskim do zbudowania w regionie czegoś na wzór prywatnego państwa. Ma wpływ na jednostki ochotnicze i regularne wojsko, czym łamie monopol państwa na przemoc. Nasi rozmówcy w Kijowie przekonują, że gdy dojrzewała rebelia w Zagłębiu Donieckim, to on zapobiegł buntowi w elitarnej 25 Brygadzie Powietrznodesantowej z Dniepropetrowska. Z jego kont popłynęły wówczas pieniądze na żołd „25”, co uspokoiło nastroje. Obecnie Kołomojski kontroluje pułk Dnipro-1. Może też liczyć na przychylność wspieranych wcześniej finansowo pułku Azow i batalionu Donbas. Ochotnicy pełnią wartę pod budynkami dniepropetrowskiej administracji, zastępując milicję.
W okresie chaosu wiosną i latem 2014 r. udało mu się wylansować zaufanego człowieka Ihora Pałycię na stanowisko szefa administracji obwodu odeskiego. Wpływy Kołomojskiego rozciągają się również na Charków. Oba miasta są zagrożone dywersją ze strony Rosji. Bez Kołomojskiego Kijów będzie miał problem, by je kontrolować, co jest dla oligarchy argumentem w rozmowach z Jaceniukiem i Poroszenką. Kijowski politolog Andrij Doroszenko mówił nam o wariancie libijskim w wersji light. Przekonywał, że Dniepropetrowsk jest jak Benghazi – formalnie w składzie państwa, ale de facto autonomiczne. Doliczając wpływy Kołomojskiego w parlamencie, odpowiedź na to, gdzie leży rzeczywiste centrum decyzyjne na Ukrainie, przestaje być oczywista.
Państwa bałtyckie nie są bezpieczne
Doradca szefa ukraińskiego MSW Anton Heraszczenko po wizycie w USA stwierdził, że prezydent Władimir Putin zagroził Waszyngtonowi, iż w razie uruchomienia dostaw broni dla Kijowa rosyjska armia ruszy na ukraińską stolicę. – Nie wierzę, że wojska ruszą na Kijów, natomiast prawdopodobne jest, że podniosą swoją działalność wojskową po to, żeby po raz kolejny pokonać siły ukraińskie. Ważne jest to, że Rosjanie stworzyli takie powiązanie, jeśli chodzi o inne sprawy ważne dla USA, jak negocjacje z Iranem, globalna wojna z terroryzmem, Państwo Islamskie i Syria – mówił na antenie RMF FM amerykański analityk polskiego pochodzenia Andrew Michta. – W mojej ocenie najniebezpieczniejszy jest scenariusz powtórzenia tego, co nazywam donbaską grą, czyli tzw. wojna hybrydowa. Mówię tutaj głównie o krajach bałtyckich – dodawał.