Brutalne morderstwo dwójki brytyjskich turystów na plaży na wyspie Koh Tao poruszyło tajską opinię publiczną. Premier kraju zaapelował do mediów, by uświadamiały przyjeżdżających z Europy i USA turystów, iż Tajlandia nie jest tak bezpieczna, jak sobie wyobrażają. Do morderstwa doszło dwa dni temu we wczesnych godzinach rannych.

Tajska policja prowadzi obławę, której celem jest schwytanie mężczyzny będącego - według policyjnych podejrzeń - sprawcą mordu. Jego obraz zarejestrowała kamera umieszczona w barze, z którego po północy wyszli młodzi Brytyjczycy udając się na plażę. To tam dokonano mordu.

W kręgu podejrzeń znaleźli się także przedstawiciele zarobkowych imigrantów z sąsiedniej Birmy. Byli przesłuchiwani, część z nich zwolniono, kilku pozostaje w areszcie. W sprawie morderstwa głos zabrał premier Tajlandii, który podkreślił, iż turyści powinni mieć świadomość, że kraj do którego przybyli nie jest tak spokojny i bezpieczny, jak sobie wyobrażają.

Miejscowe społeczeństwo nękane jest wieloma problemami, które mogą prowadzić do zbrodni. Przedstawiciele biznesu turystycznego, który przynosi krajowi 10 procent rocznego PKB obawiają się, iż morderstwo może po raz kolejny popsuć wizerunek Tajlandii, jako "kraju uśmiechu".

Zeszłoroczne protesty i demonstracje na ulicach Bangkoku wpłynęły negatywnie na liczbę przyjeżdżających turystów. Stan wyjątkowy wprowadzony przez armię uspokoił ulice stolicy Tajlandii, ale i tak liczba turystów jest w ostatnich miesiącach mniejsza o niemal 12 proc.