Frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego była jednak najniższa w historii. Do urn poszło 42,54 procent obywateli Unii. Ponad 2 miesiące po przeprowadzeniu głosowania podano ostateczne wyniki, zebrane i potwierdzone we wszystkich państwach członkowskich.

Pod koniec maja, po zamknięciu lokali wyborczych i publikacji pierwszych, wstępnych danych ogłoszono, że frekwencja wyniosła 43,11 procent. Triumfowali wtedy proeuropejscy politycy i mówili o wzroście frekwencji oraz zahamowaniu negatywnego trendu. Bo od pierwszych wyborów do Parlamentu Europejskiego w 1979 roku frekwencja wraz z każdą kadencją spadała.

5 lat temu była na poziomie 43 procent osiągając najniższy poziom w historii. Pod koniec maja politycy z głównych europejskich partii mówili, że Parlament ma większą legitymację społeczną. Jednak po weryfikacji danych widać, że i tym razem się nie udało zachęcić do urn Europejczyków.

Ogólna unijna frekwencja jest niższa, ale kilka krajów wypadło nieznacznie lepiej, między innymi Polska. Wstępne dane wskazywały, że 22,7 procent Polaków wzięło udział w wyborach. Teraz podano, że 23,83 procent, co nie zmienia faktu, że jest to trzeci najgorszy wynik po Słowacji i Czechach.