Jak podaje francuski dziennik Le Point, Rosja częściowo omija unijne sankcje gospodarcze. W Genewie, Zurychu i Zugu nie tylko rezyduje wielu rosyjskich oligarchów, a przez tamtejsze banki przechodzi rosyjski kapitał.

Zbigniew Pisarski, prezes Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego zwraca uwagę, że Szwajcaria nie jest zobowiązana do przyłączania się do unijnych sankcji. W jej przypadku pierwszeństwo mają interesy. "Tak długo, jak rosyjski kapitał znajduje się w bankach Szwajcarii, tak długo Szwajcaria nie będzie zbyt skłonna, żeby dostosowywać się wolontarystycznie do sankcji nakładanych przez inne organizacje czy struktury, w związku z czym Szwajcarzy nie chcą swoim klientom utrudniać życia" - powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej Pisarski.

Ekspert zwraca uwagę, że w szwajcarskich bankach znajdują się kapitały krajów dużo bardziej kontrowersyjnych niż Rosja, nie powinniśmy więc liczyć na zmianę polityki tego kraju. Jak mówi Zbigniew Pisarski - deklaracji rosyjskich biznesmenów o ucieczce ich kapiałów do Szwajcarii powinno się jednak traktować jako dowodu na nieskuteczność sankcji.

Według niego to tylko wzmocniony przez rosyjską propagandę przykład, że sankcje mają swoje słabe punkty i można je obchodzić. Sankcje są jednak dotkliwe i choć czasem mają wymiar zaledwie symboliczny, to są przez Rosję odczuwane. "Wskazywanie na tego rodzaju obchodzenie tych sankcji jest tylko przejawem słabości, a nie autentycznym sposobem na ich ominięcie" - uważa Pisarski.

Prezes Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego zwraca uwagę, że prawie zawsze międzynarodowe sankcje miały swoje luki, ale potrafią być dość dokuczliwe, i właśnie do tego typu sankcji należą te nałożone przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską.