75 lat temu, minister spraw zagranicznych Józef Beck wygłosił w Sejmie słynną mowę, w której odrzucił niemieckie roszczenia względem Polski.

Przemówienie 5 maja 1939 roku było reakcją szefa polskiej dyplomacji na groźby Adolfa Hitlera domagającego się między innymi, włączenia Wolnego Miasta Gdańska do III Rzeszy w zamian za pokój. Kilka dni wcześniej Niemcy wypowiedziały polsko-niemiecki pakt o nieagresji.

Mowy Józefa Becka wysłuchali posłowie, korpus dyplomatyczny i zagraniczni dziennikarze. Przemówienie transmitowało Polskie Radio. Minister stwierdził konieczność zachowania Gdańska i podkreślił wolę stawienia oporu niemieckim żądaniom, nawet za cenę konfliktu zbrojnego.

Józef Beck zakończył przemówienie słowami, które wywarły olbrzymie wrażenie na słuchaczach i przeszły do historii: "Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor".

Przemówienie Józefa Becka przysporzyło mu ogromnej popularności w Polsce i za granicą. Zaraz po posiedzeniu Sejmu warszawscy tramwajarze zorganizowali pochód poparcia ulicami Warszawy. Po drodze przyłączali się do nich spontanicznie przechodnie, tak, że przed ministerstwem spraw zagranicznych przy ulicy Wierzbowej zebrał się 20-tysięczny tłum. Wyszedł do niego Beck i powiedział, że "polityki zagranicznej nie można prowadzić bez postawy zdecydowanej całego społeczeństwa".

Jako szef polskiej dyplomacji, minister Beck prezentował duży dystans do ewentualnych skutków swojego przemówienia. Zdaniem historyków, miał jednak nadzieję, że przywódca Rzeszy nie zdecyduje się na rozpoczęcie wojny. Nie wiedział, że decyzje już zapadły, 11 kwietnia bowiem Hitler wydał rozkaz dotyczący przygotowań do ataku na Polskę. Plan o kryptonimie "Fall Weis", zakładający rozpoczęcie działań wojennych bez wypowiedzenia wojny, miał być zakończony do 1 września.

Po wybuchu drugiej wojny światowej Józef Beck wraz z polskim rządem ewakuował się do Rumunii. Uniemożliwiono mu przedostanie się dalej na Zachód. Zmarł 5 czerwca 1944 roku, został pochowany w Bukareszcie. W 1991 roku jego prochy sprowadzono do kraju i złożono na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach.