"Musimy mieć wiarygodność moralną. Nie mogą się zdarzać takie przypadki jak na Dolnym Śląsku. Musimy jednoznacznie różnić się od PiS, które każdą swoją podłość usprawiedliwia rzekomo szczytnymi celami" - powiedział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" wicepremier i minister finansów Jacek Rostowski pytany o zapowiadaną rekonstrukcję rządu Donalda Tuska.

W listopadzie miało dojść do rekonstrukcji rządu Donald Tuska - tak przynajmniej zapowiadał ostatnio rzecznik Paweł Graś. Tymczasem dzisiaj wicepremier i prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Janusz Piechociński oświadczył, że jego zdaniem do zmian w Radzie Ministrów dojdzie do niej dopiero w styczniu, po uchwaleniu przyszłorocznego budżetu.

Pytany o sprawę przez dziennikarki "Gazety Wyborczej" Rostowski powiedział, że chciałby, aby "rekonstrukcja była daleko idąca". "Powinna powstać nowa ekipa, która pociągnie PO w wyborach do Sejmu w 2015 r. Pokaże program nie tylko na te dwa lata do końca kadencji, ale także na pierwszą połowę następnej kadencji." - stwierdził wicepremier.

Jego zdaniem, nawet jeżeli premier wyrzuci trzy czwarte rządu, nie będzie to przyznanie się do porażki. "W żaden sposób. Niektórzy ministrowie pełnią funkcje od sześciu lat. To wielki sukces, ale potrzebna jest zmiana. I to wcale nie deprecjonuje ministra, który odchodzi" - zapewnił "GW" Rostowski.

Zapewnił jednocześnie, że "nie było roku w ciągu tych sześciu lat", aby sam nie myślał o odejściu. "Ale jakoś jeszcze trwam" - podkreślił Rostowski.

Politycy komentują

Stwierdzenia wicepremiera dziwią szefa koalicyjnego PSL-u, ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego. "Brzmi to fascynująco" - powiedział. I przypomniał, że minister finansów jest na etapie prac nad przyszłorocznym budżetem i zmianami w OFE.

Zapowiedzi rekonstrukcji rządu nie chce komentować szef SLD Leszek Miller. Ucina też wszelkie spekulacje odnośnie wcześniejszych wyborów. "Nie ma sensu zmieniać układu koalicyjnego, który ma większość" - powiedział. Lider Sojuszu jest też przekonany, że PSL z rządu nie wyjdzie, bo wie, co znaczy być z niego wyrzuconym.

Miller wie, co mówi. W latach 2001-2005 koalicja SLD-Unia Pracy współrządziła z PSL-em. Powodem wyrzucenia ludowców z rządu było głosowanie nad rządowym projektem ustawy o winietach na początku 2003 roku. PSL było przeciwne razem z posłami Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości, Samoobrony i LPR-u.