Były premier Włoch zauważył, że „intelektualnym architektem” Unii Europejskiej był francuski polityk Jean Monnet. Lech Wałęsa, który przyczyniając się do upadku komunizmu w efekcie umożliwił rozszerzenie UE, zasługuje jednak na miano drugiego ojca zjednoczonej Europy.

Zdanie padło podczas otwierającej Europejskie Forum Nowych Idei debaty z okazji 30-lecia przyznania Pokojowej Nagrody Nobla Lechowi Wałęsie: Doświadczenie „Solidarności” – ślady w pamięci Europy i lekcja na przyszłość. Tematem przewodnim była rola idei „solidarności” w budowie UE. W panelu dyskusyjnym oprócz Montiego brali jeszcze udział Gunter Verheugen, b. komisarz UE ds. rozszerzenia, prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka, a także Lech Wałęsa. Debatę prowadził b. premier i b. przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek.
Gunter Verheugen wspominał, że prawdziwe znaczenie ruchu Solidarności zrozumiał w trakcie swojej pierwszej oficjalnej wizyty w Polsce w 1998 r. w charakterze komisarza ds. rozszerzenia. Podczas spotkania z Jerzym Buzkiem zapytał, czy Polska jest w spełnić wymagania przedakcesyjne.
Marek Belka dodał, że bez „Solidarności” Europa byłaby niekompletna. Lech Wałęsa z kolei przekonywał, że w procesie integracji europejskiej najważniejsze są wartości. Odwołując się do doświadczeń z lat 80. stwierdził, że „uruchomienie wartości”, które zostały wykorzystane przez ówczesną opozycję doprowadziło do zwycięstwa i upadku komunizmu. Były prezydent w podobnym procesie widzi szansę na tchnięcie nowego ducha w proces integracji europejskiej.
"Jak chcemy budować wspólną Europę, no to lepszego przykładu nie trzeba. Ważniejsze są dziś wartości nad te wszystkie interesy, tylko że te wartości musimy uzgodnić. Te wartości to dziesięć laickich przykazań, które przyjmie cała Europa. To będą jej fundamenty. „Solidarność” to nic innego, jak nie możesz podnieść jakiegoś ciężaru, to doproś tylu, żeby go podnieść" – powiedział Wałęsa.
Jego zdaniem dalsza integracja europejska jest nie tylko możliwa, ale potrzebna i wykonalna. Znów odwołując się do polskich doświadczeń z lat 80. były prezydent wyraził ufność, że i tym razem może się udać.
"Kiedy dzisiaj mówią, że właściwie chyba nie ma szans na wspólna Europę, chyba tego nie da się zrobić. To ja im odpowiadam: tak samo mówiliście mi wtedy, a ja uważałem, że jest wyjście. No i udowodniłem, że miałem rację" - powiedział prezydent.