W Londynie spłonął ośrodek muzułmański należący do społeczności imigrantów z Somalii. Zdaniem policji badającej przyczyny pożaru chodzi o podpalenie. Do walki z ogniem skierowano 6 wozów strażackich. Ewakuowano mieszkańców dwóch domów, ale nikt nie odniósł obrażeń.

Na osmalonych ruinach ośrodka Al-Rahma w dzielnicy Muswell Hill widnieją napisy EDL - skrót nazwy Angielskiej Ligi Obrony. Od czasu zamordowania szeregowca Lee Rigby'ego przez dwóch islamistów Liga zorganizowała już kilka demonstracji i wieców antymuzułmańskich, ale nie dochodziło przy ich okazji do aktów przemocy.

"Jesteśmy oburzeni i głęboko zasmuceni tym atakiem na spokojna społeczność" - powiedział rzecznik ośrodka, Abubakar Ali. Burmistrz Londynu Boris Johnson oświadczył, że w otwartym, tolerancyjnym i wielokulturowym mieście, takim jak brytyjska stolica, nie ma miejsca na nienawiść, uprzedzenia i przemoc. "Londyńczycy odbiorą ten atak tak jak na to zasługuje, jako tchórzliwy, żałosny i całkowicie pozbawiony sensu" - powiedział Boris Johnson.

Kilka dni po zamachu na żołnierza próbowano już podpalić meczet w Grimsby, na północy Anglii. Islamskie biuro interwencyjne twierdzi, że odebrało ponad 200 zgłoszeń różnego rodzaju ataków na muzułmanów w całym kraju, choć większość z nich ograniczało się do wpisów w mediach społecznościowych, albo napaści słownych.