Nie ma zagrożenia rozległą powodzią w Polsce, ale będą się podnosić stany wód w wielu miejscach - mówi wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński. Sytuacja hydrologiczna była jednym z tematów posiedzenia rządu.

Zapewniał, że strona polska współpracuje między inny z Czechami i monitoruje sytuację przede wszystkim na południu Polski. Prognoza pogody dla województw południowych nie jest bowiem optymistyczna. Zapowiadane są ulewne deszcze, w niektórych miejscach gradobicia.

"Miejmy nadzieję, że nie będzie w Polsce tego, co nazywamy zagrożeniem powodziowym wprost, ale będą się podnosić stany wód w wielu miejscach", mówił wicepremier. Dlatego, jak dodał, potrzebny jest monitoring.

Na terenie województwa dolnośląskiego poziom wody w rzekach powoli opada. Chodzi między innymi o Nysę Łużycką, Czerwoną Wodę oraz Miedziankę. Wciąż jednak służby zarządzania kryzysowego są w stanie najwyżej gotowości - wynika w komunikatu Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji.

Dalej zamknięte i zalane są niektóre drogi powiatowe i gminne. Obowiązuje też piętnaście stanów alarmowych i trzynaście stanów pogotowia przeciwpowodziowego. IMGW utrzymało także ostrzeżenia dotyczące możliwości wzrostu stanu wody w rzekach powyżej stanów alarmowych. Poza Dolnym Śląskiem, dotyczą one także województwa lubuskiego.