Jak donosi Gazeta.pl, tygodnik "NIE" złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie pism wysyłanych przez prawnika Jacka Kurskiego, w których adwokat groził drukarni oraz kolporterom konsekwencjami prawnymi w razie rozpowszechniania numeru gazety zawierającej artykuł dotyczący rzekomego romansu Kurskiego z jego asystentką.

W styczniu zastępca redaktora naczelnego "Nie" Przemysław Ćwikliński wysłał do Jacka Kurskiego e-maila, w którym informował go o planowanym tekście i prosił o komentarz. Redakcja prosiła europosła o potwierdzenie, czy ma romans ze swoją asystentką oraz jak na ten fakt zareagowała jego żona.

Na e-maila "Nie" Kurski odpisał 30 stycznia razem ze swoim adwokatem - nie zgadzali się w nim na publikację tekstu i grozili redakcji uruchomieniem środków prawnych.

Również 30 stycznia Sąd Okręgowy w Gdańsku wydał zakaz publikacji materiału "NIE" dotyczącej życia prywatnego Kurskiego. Dzień później prawnik Kurskiego zwrócił się do drukarni i kolporterów, również im grożąc im krokami prawnymi w przypadku rozpowszechniania tygodnika.

"Pełnomocnik p. Kurskiego powoływał się w tym względzie na postanowienie Sądu Okręgowego w Gdańsku. (...) Z treści tego postanowienia wynika, że zakaz został skierowany wyłącznie do trzech osób, to jest Jerzego Urbana - redaktora naczelnego NIE, Przemysława Ćwiklińskiego - autora artykułu oraz spółki URMA sp. z o.o. - wydawcy gazety. Nie mógł zatem rodzić jakichkolwiek obowiązków w stosunku do innych osób, w tym adresatów opisanej wyżej korespondencji. Z treści pisma pełnomocnika J. Kurskiego wynika, że jego autor miał tego świadomość. Pomimo to zagroził adresatom swojego pisma, że niezastosowanie się przez nich do sądowego zakazu będzie rodziło ich odpowiedzialność prawną" - czytamy w zawiadomieniu opublikowanym przez Gazetę.pl.

Redakcja w piśmie stwierdza, że grożenie przez adwokata Kurskiego drukarniom i kolporterom konsekwencjami prawnymi "stanowi czyn zabroniony prawem". "Jest bowiem oczywiste, że żadna osoba, która nie jest wymieniona w zakazie sądowym, nie ponosi żadnych negatywnych skutków niezastosowania się do zakazu, który jej nie dotyczy i nie jest do niej skierowany. Działanie to miało natomiast na celu zastraszenie redakcji, drukarni i kolporterów i spowodowanie, aby nie dopuścili do pojawienia się na rynku gazety NIE. Pisma miały u ich odbiorców wywołać przekonanie, że wydrukowanie i rozkolportowanie gazety albo zamieszczenie informacji o artykule NIE spowoduje ich odpowiedzialność prawną" - pisze w piśmie do prokuratury "NIE".

Źródło: Gazeta.pl