Szeregowy Bradley Manning będzie miał skrócony wyrok. Sędzia orzekł, że oskarżony o przekazanie portalowi Wikileaks tajnych dokumentów rządu USA, był w areszcie traktowany zbyt surowo. Sąd, który rozpatrywał wniosek obrońców amerykańskiego żołnierza, odmówił jednak zwolnienia Manninga.

Oskarżony pracował jako analityk w Pentagonie. W maju 2010 został zatrzymany pod zarzutem przekazania portalowi Wikileaks dziesiątków tysięcy tajnych dokumentów amerykańskich departamentów stanu i obrony. Trafił do aresztu w bazie piechoty morskiej w Quantico w stanie Wirginia. To właśnie tam przez 9 miesięcy był przetrzymywany w jednoosobowej celi bez okien przez 23 godziny na dobę. Często zamykano go tam bez ubrań. Szefowie wojskowego aresztu twierdzili, że robili to dla jego bezpieczeństwa.

Wojskowy sędzia Denise Lind, która rozpatrywała skargę obrońców żołnierza stwierdziła jednak, że zamykanie go w izolatce było bezpodstawne. Lind nakazała skrócenie o 112 dni ewentualnego wyroku jaki otrzyma Manning. Odrzuciła jednak wniosek o oddalenie zarzutów i umorzenie postępowania.

Proces Bradleya Manninga rozpocznie się 6 marca. Żołnierzowi grozi kara dożywocia.