Prezydent Syrii Baszar el-Asad w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji Russia Today oświadczył, że chce "żyć i umrzeć" w Syrii oraz ostrzegł przed niemożliwymi do przewidzenia konsekwencjami zagranicznej interwencji w jego kraju.

Fragmenty rozmowy dla anglojęzycznej stacji zostały wyemitowane w czwartek. Cały wywiad ma trafić na antenę w piątek.

"Nie jestem marionetką. Nie jestem produktem Zachodu, aby wyjechać na Zachód albo do jakiegoś innego kraju" - powiedział syryjski prezydent, przeciwko któremu w kraju od marca 2011 roku trwa krwawa rewolta.

Asad ostrzegł również przed ewentualną zagraniczną interwencją w Syrii. "Nie sądzę, by Zachód zmierzał w tym kierunku, ale jeśli tak się dzieje, nikt nie może przewidzieć konsekwencji" - podkreślił. Przestrzegł, że interwencja wywołałaby "efekt domina", który miałby wpływ na "cały świat od Atlantyku po Pacyfik". "Koszt zagranicznej inwazji Syrii, jeśli ona nastąpi, byłby wyższy, niż cały świat może unieść" - ocenił.

Asad opisał także swój kraj jako "ostatni bastion laickości, stabilności i koegzystencji religii".

We fragmentach wywiadu widać Asada rozmawiającego z reporterem, a potem spacerującego z nim wokół domu. Nie wiadomo, gdzie i kiedy rozmowa została nagrana.

Kraje Zachodu, Turcja i wiele państw arabskich od wielu miesięcy wzywają Asada do odejścia od władzy, co ma zakończyć krwawy konflikt. Jak podało opozycyjne Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, zginęło w nim już 37 tys. ludzi.

Natomiast sprzymierzeńcy reżimu w Damaszku - Rosja, Chiny i Iran - odrzucają możliwość jakiejkolwiek interwencji w Syrii i naciskają, by konflikt rozwiązali sami Syryjczycy.

We wtorek brytyjski premier David Cameron opowiedział się za zagwarantowaniem Asadowi bezpiecznego opuszczenia Syrii i ewentualnym przyznaniem mu immunitetu, jeśli oznaczałoby to powstrzymanie rozlewu krwi.