Premier Norwegii Jens Stoltenberg przeprosił we wtorek w parlamencie za błędy i niedociągnięcia w reakcji policji na zamachy dokonane rok temu przez Andersa Behringa Breivika w Oslo i na wyspie Utoya. Zapowiedział utworzenie nowego centrum kryzysowego.

Opublikowany 13 sierpnia raport rządowej komisji na temat zamachów terrorystycznych dokonanych przez Breivika, w których zginęło 77 ludzi, głosi, że z pewnością możliwa była szybsza interwencja policji, a ekstremista mógł być powstrzymany wcześniej. Powołana przez rząd komisja uznała, że norweskie służby specjalne mogły dołożyć więcej starań, by wpaść na ślad terrorysty.

Stoltenberg wyliczył na nadzwyczajnym posiedzeniu parlamentu główne wnioski raportu i powiedział: "za to właśnie przepraszam". Wykluczył zarazem swoją dymisję i zapowiedział wprowadzenie nowych środków bezpieczeństwa.

"Grubbegata (ulica w Oslo, przy której znajdują się ministerstwa) powinna była zostać zamknięta, a nie zamknięto jej. Liczne środki bezpieczeństwa powinny były zostać wdrożone, a nie zostały. Zabójcę można było powstrzymać wcześniej, a do tego nie doszło" - wyliczał premier. Według Stoltenberga gdyby nie te błędy, nie doszłoby pewnie do śmierci tylu ludzi.

Premier obiecał poprawę bezpieczeństwa

Oceniwszy, że jego głównym zadaniem jest obecnie poprawa bezpieczeństwa, Stoltenberg zadeklarował, że to właśnie uczyni. Zapowiedział wzmocnienie współpracy między wojskiem a policją w czasie kryzysu, większą liczbę ćwiczeń i lepsze metody szkoleniowe oraz lepszą ochronę potencjalnych celów ataków.

Stojąc przed parlamentem, Stoltenberg wymienił też środki mające na celu poprawienie błędów z przeszłości, m.in. utworzenie w Oslo centrum interwencji policyjnej, dysponującego elitarną jednostką i śmigłowcami oraz ekipą z wyszkolonymi psami.

Po opublikowaniu raportu rządowego o zamachach Breivika, tabloid "Verdens Gang" rozpoczął debatę, apelując do władz o znalezienie winnych zaniedbań i o dymisje. W rezultacie w kilka dni po tym z pełnienia funkcji zrezygnował szef norweskiej policji Oeystein Maeland.

Norwegia rok przed wyborami

Na rok przed wyborami norweska prawicowa opozycja wzmogła naciski na rząd, zastrzegając sobie prawo do złożenia wniosku o wotum nieufności, co jednak ma tylko symboliczne znaczenie, gdyż centrolewicowa koalicja dysponuje większością w parlamencie.

"To poważna sprawa, że władze zawiodły w zapewnieniu ludziom bezpieczeństwa" - ocenił stojący na czele głównej partii opozycyjnej (FrP) Siv Jensen. FrP to populistyczna partia prawicowa, głosząca antyimigracyjne hasła. Breivik swego czasu był jej członkiem.

Według politologa Bernta Aardala, cytowanego we wtorek przez norweską agencję NTB, "opozycja widzi obecnie możliwość przygotowania krytyki pod adresem władz podczas przyszłorocznej kampanii wyborczej".

W ubiegły piątek Breivik został skazany na 21 lat więzienia za dokonanie 22 lipca 2011 roku zamachów terrorystycznych. Kara ta może być przedłużana, jak długo osadzony będzie uznawany za niebezpiecznego dla społeczeństwa. Przy czym przez 10 lat wykluczona jest też możliwość przedterminowego zwolnienia prawicowego ekstremisty.