Stany Zjednoczone zaapelowały do Chin o uwolnienie osób aresztowanych podczas prodemokratycznych protestów w 1989 roku oraz zaprzestanie prześladowań działaczy praw człowieka. W poniedziałek przypada 23. rocznica masakry na pekińskim placu Tiananmen.

Z apelem do władz w Pekinie o przestrzeganie praw człowieka wystąpił też prezydent Tajwanu.

"Apelujemy do rządu Chin o uwolnienie osób wciąż odsiadujących wyroki za udział w tamtych wydarzeniach", zaprzestanie prześladowań działaczy i ich bliskich, a także o upublicznienie pełnej listy z nazwiskami osób "bezpodstawnie przetrzymywanych, prześladowanych, więzionych, zaginionych bez wieści i przebywających w areszcie domowym" - powiedział w niedzielę wieczorem rzecznik Departamentu Stanu USA Mark Toner.

"Brutalne stłumienie" protestów na Tiananmen rzecznik nazwał "tragiczną stratą życia niewinnych osób".

Według organizacji praw człowieka Dui Hua Foundation w więzieniu wciąż przebywa ok. 10 działaczy spośród kilkuset aresztowanych w 1989 roku za udział w protestach. Szef Dui Hua John Kamm twierdzi, że nie są to przywódcy studenckich protestów, lecz osoby, które podczas manifestacji dopuściły się podpaleń i atakowały żołnierzy skierowanych do spacyfikowania demonstracji.

Do poszanowania praw człowieka i wprowadzenia reform demokratycznych w Chinach wezwał także prezydent Tajwanu Ma Jing-cu.

Ma ocenił, że mimo coraz lepszej sytuacji gospodarczej kraju "rany po wydarzeniach z 4 czerwca" nie zabliźniły się. "Gdyby władze chińskie zezwoliły na większy udział obywateli w polityce, bardziej przestrzegały praw człowieka i lepiej traktowały dysydentów", nie tylko rozpoczęłoby to proces pojednania w społeczeństwie, ale także poprawiłoby wizerunek Chin za granicą - podkreślił prezydent.

Chiny uznają Tajwan za zbuntowaną prowincję.

Powołując się na obrońców praw człowieka, agencja AFP podała, że w poniedziałek w prowincji Fucien (Fujian) na południowym zachodzie Chin ok. 20 aktywistów zostało pobitych i zatrzymanych przez policję za próbę uczczenia ofiar masakry na Tiananmen. Policja zaprzecza doniesieniom.

Wiosną 1989 roku ponad milion chińskich studentów i robotników przez siedem tygodni okupowało centralny plac Tiananmen (Niebiańskiego Spokoju) w Pekinie, domagając się demokratycznych reform. Był to największy protest w komunistycznych Chinach. Do historii przeszła krwawa rozprawa z demonstrantami w dniach 3-4 czerwca 1989 roku, przeciw którym na plac wysłano czołgi. Liczba ofiar nie jest dokładnie znana, jednak szacuje się, że zginęło wtedy od kilkuset do kilku tysięcy ludzi.