W tej kampanii wyborczej posiłki polityków nabrały wyjątkowego znaczenia. Zaczęło się od wizyty premiera Tuska u rodziny poszkodowanej przez kataklizm. Były ciasta, banany, jabłka i kanapki (przygotowane przez zaplecze premiera).
Tam pojawił się słynny „paprykarz”, który pytał premiera, jak żyć, a później zaprosił b. premiera Kaczyńskiego na żurek. Liderowi PiS smakowało, a gospodarz – jego zwolennik – stał się gwiazdą kampanii.
Teraz premier wykonał kolejny kulinarny krok ku zwycięstwu – sięgnął po zestaw drogi, czyli kawę i hot doga. Teraz pewnie konkurencyjna sieć zaprosi jego kontrkandydata.
mast
/>
Pozostało
30%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama