Wyliczone przez kanclerz Angelę Merkel warunki, które Serbia musi spełnić, by uzyskać z końcem roku status kandydata do UE, w tym konieczność likwidacji serbskich struktur na północy Kosowa, miały według agencji AFP charakter zimnego prysznica dla Belgradu.

Od aresztowania poszukiwanych przez haski trybunał ds. zbrodni wojennych w byłej Jugosławii Ratko Mladicia i Gorana Hadżicia przedstawiciele Serbii uważają, że mają prawo domagać się nie tylko statusu kraju kandydującego do UE, lecz także daty rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych.

Oświadczenia niemieckiej kanclerz podczas wtorkowej wizyty w Serbii, że wejście tego kraju do UE zależy od wyników negocjacji z Prisztiną, toczących się za pośrednictwem Unii, wywołały zdziwienie i konsternację w Belgradzie, który nie uznaje niepodległości Kosowa.

Merkel powiedziała, że Serbia musi "zdemontować równoległe struktury" administracyjne zależne od Belgradu na północy Kosowa, w większości zamieszkanej przez Serbów, powinna też zaakceptować obecność w Kosowie unijnej misji prawno-policyjnej Eulex.

Serbowie stanowią ok. 5 proc. mieszkańców dwumilionowego Kosowa, jednak na północy kraju są większością, a władze w Prisztinie mają tam ograniczone wpływy.

Serbski minister ds. Kosowa Goran Bogdanović określił warunek likwidacji serbskich struktur w Kosowie jako niemożliwy do przyjęcia.

"Instytucje serbskie są potrzebne serbskiej społeczności Kosowa i nie możemy ich zaniedbać ani z nich zrezygnować, bo tym samym wyrzeklibyśmy się naszych pragnień, aby utrzymać Kosowo w Serbii" - powiedział minister agencji Beta. "Oświata, zdrowie i lokalne władze samorządowe to jedyna więź narodu serbskiego z władzami w Belgradzie. To są jedyne instytucje, którym serbski naród wierzy i które popiera" - wskazał.

Sekretarz stanu w ministerstwie ds. Kosowa Oliver Ivanović ocenił, że likwidacja tych instytucji oznaczałaby exodus Serbów z Kosowa do Serbii.

Belgrad, który nadal traktuje Kosowo jako swoją południową prowincję, utrzymuje na jego terytorium takie instytucje, jak poczta, szkoły, szpitale itp. Serbowie w Kosowie uczestniczą w wyborach rozpisywanych w Serbii i tworzą własne, niezależne od Prisztiny władze lokalne.

Zakłopotanie Belgradu po wizycie kanclerz Merkel jest tym większe, że serbski prezydent Boris Tadić traktuje wybory na wiosnę 2012 roku jako krok w kierunku wejścia Serbii do UE. Nadmierne ustępstwa w sprawie Kosowa byłyby więc dla Belgradu politycznie bardzo ryzykowne.

Według belgradzkiego radia B-92 koalicja rządząca i partie proeuropejskie nie uważają warunków przedstawionych przez Merkel za problem nie do rozwiązania i potwierdzają dążenie do integracji europejskiej. Opozycja jednak wytyka, że stało się jasne, iż Kosowo jest ceną za kontynuację drogi Belgradu do Brukseli.

"Serbii postawiono żądanie, by swoim terytorium zapłaciła za wejście do UE" - oświadczył były premier i szef Demokratycznej Partii Serbii Vojislav Kosztunica.

Serbia "musi zachować wpływy w Kosowie, stworzyć status północnego Kosowa zadowalający (...) dla wszystkich, ale jednocześnie musimy i możemy zostać członkami UE" - ocenił z kolei przewodniczący parlamentarnej komisji spraw zagranicznych Dragoljub Mićunović, cytowany w czwartek przez dziennik "Politika". Jego zdaniem Belgrad powinien zainicjować międzynarodową debatę o statusie północnego Kosowa.

"Żądania niemieckie nie są niespodzianką, a tylko ich kategoryczność - ocenia ambasador Serbii w Berlinie Ivo Visković. - Niektórzy myślą, że Serbia jest gotowa ustąpić we wszystkim w swoim dążeniu do członkostwa w UE. Ostrzegaliśmy naszych rozmówców, ale Niemcy niestety nadal mają bardzo silną pozycję".

"Te warunki są nie do spełnienia" - oceniła przewodnicząca Rady Politycznej serbskiego MSZ Sonja Liht, cytowana przez "Politikę". Jak pisze gazeta, Liht uznała, że przedstawione przez Merkel żądania stanowią "spis życzeń", przy czym "niektórym z nich można wyjść naprzeciw, a o niektórych należy poważnie porozmawiać".

Według dyrektora Centrum na rzecz Nowej Polityki Nikoli Jovanovicia, wypowiedź Merkel stanowi mapę drogową integracji Serbii z UE. "Nie leży w interesie Europy blokowanie integracji Serbii i powiększanie frustracji ludności i napięć" - dodał Jovanović.

Belgrad i Prisztina "nie unikną podpisania porozumienia pokojowego

Niemiecki dziennik "Frankfurtet Allgemeine Zeitung" ostrzegł w czwartek, że Belgrad i Prisztina "nie unikną podpisania porozumienia pokojowego przed wejściem do UE".

"W porozumieniu tym Belgrad nie musiałby formalnie uznać Kosowa jako państwa, ale musiałby przynajmniej obiecać uszanowanie jego integralności terytorialnej. Rząd w Prisztinie musiałby ze swej strony zaakceptować decyzję o autonomii dla północy Kosowa" - pisze "FAZ".