Ryszard Zbrzyzny, poseł SLD, jest szefem jednego z najliczniejszych związków zawodowych w KGHM.
Związek Zawodowy Pracowników Przemysłu Miedziowego liczy ok. 5 tys. członków. Oprócz kilku etatów związkowych KGHM płaci za lokale i telefony jego związkowców. W 2008 r. wydała na to blisko 80 tys. zł. – 50 tys. pochłonęły lokale, 23 tys. telefony, kolejne kilka tysięcy rocznie kosztowała koncern dostawa materiałów biurowych i prasy do związku Zbrzyznego. Jak tłumaczył on przed dwoma laty, koszty były tak duże, bo samo paliwo pochłaniało 5 tys. zł miesięcznie. Związkowcy musieli wydawać na paliwo, bo zakłady KGHM porozrzucane są po całym województwie. Obliczyliśmy to według ówczesnych kosztów. Zakładając, że auto spala 10 litrów na 100 kilometrów, to na paliwie od spółki związkowcy mogą przejechać 12 tys. kilometrów miesięcznie. Jeśli jeżdżą tylko w dni robocze, robią 600 km dziennie. Rocznie auta należące do związku Zbrzyznego okrążały kulę ziemską blisko 4 razy. W 2009 r. KGHM postanowił ukrócić wydatki na związkowe auta i wprowadził roczny limit 24 tys. km, za które płaci. W 2010 r. całkowicie odebrał związkowe auta. To, które zwrócił Zbrzyzny, było porysowane, miało uszkodzoną przednią szybę, obudowę i wkład lusterek oraz zderzak. Naprawa kosztowała ponad 20 tys. zł.
Ciekawa anegdota dotyczy wydarzeń z 2008 r., kiedy poseł Zbrzyzny tuż przed mistrzostwami świata w piłce nożnej poprosił zarząd KGHM o telewizor, antenę satelitarną i dwa klimatyzatory. – Żyjemy w nowoczesnym świecie i taki sprzęt jest niezbędny w codziennym życiu, np. do oglądania i nagrywania materiałów o KGHM – przekonywał do swojej decyzji. Kiedy kilka miesięcy później zapytaliśmy go ponownie o opinię w tej sprawie, odpowiedział: „To zamówienie nie miało nic wspólnego z mistrzostwami. Po prostu chcieliśmy dostosować standard biur związkowych do tego, jaki ma zarząd KGHM”.