Były premier Leszek Miller oświadczył w poniedziałek w wywiadzie dla rosyjskiego dziennika "Nowyje Izwiestija", że "lwią część winy za katastrofę samolotu Lecha Kaczyńskiego ponosi strona polska".

"W toku dochodzenia, które prowadzi polska komisja śledcza, wyszło na jaw tyle niedociągnięć, zaniedbań i faktów karygodnego bałaganiarstwa z polskiej strony - począwszy od organizacji lotu, a skończywszy na wyszkoleniu pilotów - że nie mieści się to w głowie" - powiedział polityk SLD.

Według Millera "duże znaczenie w tej tragedii, choć przykro to mówić, miały również niekończące się zmagania zmarłego prezydenta (Kaczyńskiego) z obecnym premierem (Donaldem Tuskiem); podejmowane przez zmarłego próby pokazania - jak w dziecięcej piaskownicy - kto jest ważniejszy".

Ekspremier zgodził się z opinią, że w czasie zbliżającej się kampanii wyborczej w Polsce w związku z katastrofą smoleńską znów będą padały oskarżenia pod adresem Rosji.

"Histeryczny lament dochodzi ze strony opozycji"

Miller zaznaczył, że "to, co słychać ze strony oficjalnej Warszawy, tj. rządu Donalda Tuska i prezydenta Bronisława Komorowskiego, nie jest oskarżeniem ani nawet krytyką". "Są to zwykłe robocze uwagi, dotyczące wyłącznie jednej kwestii - badania przyczyn katastrofy" - wyjaśnił przedstawiciel SLD. "Histeryczny lament dochodzi ze strony opozycji wobec obecnego rządu, jednej jedynej partii - Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego" - dodał.

Były szef polskiego rządu podkreślił, że "wyssanych z palca oskarżeń jest o wiele więcej pod adresem obecnych władz Polski niż pod adresem Rosji". Zdaniem Millera "wszystko uspokoi się po wyborach parlamentarnych". "Wszak Kaczyński w gruncie rzeczy nie ma żadnych innych sposobów na przyciągnięcie elektoratu niż permanentne przypominanie o zeszłorocznej katastrofie" - wskazał.