W 50 miastach Hiszpanii tysiące osób o różnych poglądach - od prawicy do lewicy, od katolików po niewierzących - demonstrowało w niedzielę, na tydzień przed wyborami samorządowymi, brak zaufania do zawodowych polityków.

Główne hasło wszystkich demonstracji brzmiało: "Nie głosuj na nich!"

Do demonstracji wezwały przez społecznościowe portale internetowe różne ugrupowania, takie jak "O Prawdziwą Demokrację", "Młodzież bez Przyszłości", "Ekolodzy w Akcji" oraz domagająca się wprowadzenia podatków od transakcji finansowych, międzynarodowa organizacja ATTAC.

Według rzecznika "O Prawdziwą Demokrację", Fabio Gandory, "ludzie żądają zmian politycznych i społecznych wobec nieefektywności obecnego systemu".

"Odrzucamy system, który traktuje obywateli jak towar w rękach polityków i bankierów" - powiedział.

"Nadszedł czas, aby ludzie wyszli na ulice w Hiszpanii, po Francji i Islandii"

Zdaniem Gandory, "chociaż nie ma jawnie winnych obecnej sytuacji społeczno-politycznej, to trzeba odrzucić istniejący zafałszowany system wyborczy, który skazuje na dwupartyjność".

"Nadszedł czas, aby ludzie wyszli na ulice w Hiszpanii, po Francji i Islandii" - dodał.

W stolicy protesty rozpoczęły się na centralnym Placu Cibeles i szły w kierunku serca starego Madrytu - Puerta del Sol. Ich uczestnicy nieśli transparenty z napisami: "Nie jesteśmy towarem", "Nie głosuj na nich".

Młodzi ludzie ubrani byli w żółte i czarne koszulki z napisami: "Bez domu, bez pracy, bez pieniędzy, bez strachu", "Ulice są nasze" oraz odnoszące się do oporu ludności Islandii przed uznaniem długu zaciągniętego wobec zagranicy z winy bankierów. Śpiewali: "Hiszpania widzi, jak się walczy".

Protestowano także na Twitterze, gdzie setki osób zawiesiły zdjęcia z demonstracji i jej opisy.