Żaden szczyt Unii Europejskiej nie wzbudził tak skrajnych ocen jak ostatni, dotyczący kryzysowego zarządzania Europą.
To miało być „wielkie porozumienie” („big bargain”), dzięki któremu strefa euro wreszcie zyska solidne podstawy rozwoju, a inwestorzy przestaną się zastanawiać, czy unia walutowa może się rozpaść. Jednak dokładnie rok od uratowania Grecji przed bankructwem Bruksela ma wciąż takie same instrumenty powstrzymania paniki na rynkach finansowych, jak w chwili, gdy zaczynał się kryzys – zwraca uwagę „Financial Times”.
Unia przegapiła najlepszy moment na ostateczne przezwyciężenie kryzysu – wskazuje paryski „Le Monde”. Zdaniem gazety co prawda uzgodniono, że nowy Europejski Mechanizm Stabilizacyjny będzie mógł udzielić 440 miliardów euro pomocy kolejnym krajom strefy euro, które znalazłyby się na skraju bankructwa.
Wciąż jednak nie wiadomo, kto i w jaki sposób miałby sfinansować te środki. I zapewne przez najbliższe miesiące kwestia pozostanie otwarta.
Drugim problemem jest sama struktura funduszu. Jak zwraca uwagę „Der Spiegel”, zamiast wymusić restrukturyzację gospodarek „peryferyjnych” krajów Eurolandu, fundusz udziela wysoko oprocentowanych pożyczek, które jeszcze bardziej zwiększają dług krajów przeżywających kłopoty i prawdopodobieństwo, że w końcu ogłoszą niewypłacalność. Jak wskazuje niemiecki tygodnik, w styczniu i lutym dochody podatkowe Grecji spadły o 10 proc. w stosunku do poprzedniego roku, przez co kraj nie ma z czego spłacać i tak już obniżonej (z 5 do 4 proc.) pożyczki 110 mld euro z Brukseli i MFW. Grecka gospodarka zamiast się rozwijać, coraz bardziej pogrąża się w recesji.
Aby nie wpaść w tę samą pułapkę, irlandzkie władze odrzucają naciski Niemiec i Francji podwyższenia CIT (12,5 proc.). To jednak blokuje rozmowy o obniżeniu wysokiego (6 proc.) oprocentowania pakietu pomocowego UE i MFW dla Zielonej Wyspy (85 mld euro) i powoduje, że mimo o wiele lepszych wyników gospodarczych także Irlandia być może będzie musiała ogłosić niewypłacalność – wskazuje „Irish Times”.
W tych warunkach nic dziwnego, uważa brytyjski „Guardian”, że na brukselskim szczycie p.o. premier Jose Socrates starał się zaklinać rzeczywistość i zapewniać, że jego kraj nie będzie musiał wystąpić o pomoc przed bankructwem.
Na dobre wiadomości ze szczytu zwraca uwagę hiszpański konserwatywny dziennik „ABC”. Coraz mniej prawdopodobne staje się, że „portugalską chorobą” zarazi się także Hiszpania. Rentowność obligacji tego kraju systematycznie spada, bo rynki finansowe uwierzyły w determinację premiera Jose Luisa Zapatero uzdrowienia hiszpańskiego sektora bankowego. Korzystając z dobrej prasy, szef rządu w Brukseli przedstawił kolejną reformę podatkową, która ma ograniczyć szarą strefę.