Samoloty koalicji międzynarodowej wystrzeliły kolejnych 12 rakiet typu cruise w kierunku libijskich stanowisk dowództwa i obrony przeciwlotniczej - poinformował w poniedziałek szef Afrykańskiego Dowództwa wojsk USA, generał Carter Ham.

Bombardowanie w poniedziałek było dalszym ciągiem operacji lotniczej sił międzynarodowych, wynikającej z mandatu rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, która upoważniła do "użycia wszelkich niezbędnych środków" dla ochrony ludności cywilnej Libii przed atakami sił reżimu.

Generał Ham wypowiadał się na telekonferencji prasowej ze sztabu wojsk amerykańskich w Niemczech. Oświadczył, że siły koalicji skupiają się teraz na tym, by sparaliżować zdolności dowództwa libijskiego do kierowania wojskami.

Siły międzynarodowe nie koordynują bezpośrednio swoich działań z rebeliantami

Powiedział również, że siły międzynarodowe nie koordynują bezpośrednio swoich działań z rebeliantami i nie dostarczają im wsparcia lotniczego.

Ham poinformował, że strefa zakazu lotów nad Libią zostanie wkrótce poszerzona, kiedy do operacji dołaczą ze swoimi samolotami następne kraje koalicji.

Ogłosił też, że reżimowe libijskie wojska lądowe wycofały się z okolic Benghazi i posuwają się na południe, wykazując "niewiele woli i zdolności" do dalszej walki.