Włoch Andrea Anastasi został w środę oficjalnie trenerem reprezentacji Polski siatkarzy. Podpisany w Warszawie kontrakt będzie obowiązywał do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Londynie.





50-letni szkoleniowiec został nominowany na trenera polskiej kadry przez zarząd PZPS 3 lutego. Od poniedziałku w Warszawie trwały rozmowy na temat szczegółów umowy. Włoch pracę rozpocznie 1 marca. Cele są dwa: podium w najbliższych rozgrywkach Ligi Światowej, których finał rozegrany zostanie w Polsce oraz dobry występ w londyńskich igrzyskach.

"Olimpiada jest dla nas najważniejsza, to jest priorytet. Nawet ewentualny słabszy wynik w tegorocznych mistrzostwach Europy nie powinien zaważyć na jego dalszej pracy z kadrą. Istotne jest też miejsce na podium w Lidze Światowej. Musimy znowu zacząć wygrywać przed własną publicznością" - podkreślił prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Mirosław Przedpełski.

Ma on nadzieję, że doświadczenie włoskiego szkoleniowca, który w swoim dorobku ma m.in. brązowy medal igrzysk olimpijskich (z kadrą Włoch), dwa tytuły mistrzostw Europy (jeden z reprezentacją Włoch - 1999 i jeden z Hiszpanią - 2007), zaprocentuje w pracy z biało-czerwonymi.

"Anastasi ostatnie lata spędził z reprezentacją Włoch i doskonale wie, jak postępować z zawodnikami przeciążonymi rozgrywkami ligowymi. Sezon w Italii trwa jeszcze dłużej niż w Polsce, a nacisk mediów jest podobny. Poza tym nie od dzisiaj wiadomo, że włoska mentalność jest bardzo podobna do polskiej, a osobowość Andrei znakomicie pasuje do naszej siatkówki" - dodał Przedpełski.

Włoski trener nie ukrywał, że praca z polską kadrą to dla niego wyzwanie. Jest dumny, że otrzymał szansę.

"Gdybym chciał prowadzić spokojne życie, to mieszkałbym dalej we Włoszech. Jednak chcę żyć oraz pracować w Polsce i zagrać z ekipą biało-czerwonych w igrzyskach w Londynie. Wiem, że jest to trudne zadanie, ale mam nadzieję, że skończy się miejscem na podium. Pamiętam, że w 1976 roku oglądałem na olimpiadzie w Montrealu wasz zespół, który długo był wzorem dla całego świata" - przyznał.

Od związku nie oczekuje zbyt wiele. "Chcę mieć tylko zaufanie zarządu i ludzi, którzy powierzyli mi funkcję szkoleniowca. Od graczy wymagam pełnego zaangażowania i gotowości do ciężkiej pracy. Nie miałem jeszcze okazji z nimi porozmawiać, bo najpierw chcę skompletować pełny sztab" - zaznaczył.

Dwa nazwiska są praktycznie już pewne. Jednym z asystentów będzie Andrea Gardini, a trenerem odpowiedzialnym za przygotowanie fizyczne pracujący w Asseco Resovii Giovanni Miale.

"Znam tych ludzi, a oni mnie i od lat z nimi współpracuję. Nie wyobrażam sobie jednak, by w sztabie zabrakło Polaków. Po konsultacji z Wydziałem Szkolenia PZPS podejmę kolejne decyzje. Chcę jednak zaznaczyć, że moje drzwi i zajęcia są zawsze otwarte. Zapraszam do Spały wszystkich polskich trenerów, którzy chcieliby wymienić się doświadczeniami czy porozmawiać" - podkreślił Anastasi.



Nie ma jednak zamiaru konsultować się ze swoimi poprzednikami - Raulem Lozano i Danielem Castellanim.

"Mam swój styl, swoją wizję prowadzenia reprezentacji i swój system. Z tego będę rozliczany i dlatego wszystko ułożę osobiście" - zaznaczył.

Anastasi jest trzecim z rzędu zagranicznym selekcjonerem reprezentacji, po Argentyńczykach Lozano (2005-2008) i zwolnionym w październiku ubiegłego roku po słabym występie w mistrzostwach świata Castellanim (2009-2010). Pierwszy z nich doprowadził Polaków do wicemistrzostwa świata w 2006 roku, a drugi - w 2009 - do mistrzostwa Europy