"Trudno mi mówić z punktu widzenia osobistego, tak krótko od wiadomości o jego śmierci.

+Tygodnik Powszechny" stracił wielkiego przyjaciela, który był dla nas oparciem i doradcą, wiernym współpracownikiem, który pokazał, jak można uprawiać publicystykę religijną, nie dewocyjną, tylko naprawdę taką, która odnosi się do tego, co się wokół nas dzieje.

Jego wiara była wiarą wcieloną w rzeczywistość, w której żył, a przy tym był tak obdarowany inteligencją, pamięcią i zdolnością kojarzenia wydarzeń. Rzadko spotyka się ludzi tak utalentowanych jak abp Życiński Sądzę, że to jest strata, wyrwa, którą - nie wyobrażam sobie jak - można będzie wypełnić.

Była to też twarz Kościoła polskiego, był członkiem Episkopatu Polski. Słysząc go wielu ludzi oddychało z ulgą, że można w ten sposób myśleć. Był bardzo odważny, nie był ostrożny, poprawny politycznie, potrafił mówić, jakie ma zdanie na tematy kontrowersyjne.

Mieliśmy się zobaczyć w Rzymie, bo jak wyjeżdżałem, to mówił mi, że będzie tam w tym samym czasie. Byłem szalenie zajęty, jeszcze go nie szukałem, myślałem to zrobić w sobotę, no i się okazało, że dziś odszedł. Nagle.

Ktoś mi mówił, że na audiencji dzisiaj już bardzo źle wyglądał. Nastąpił wylew i śmierć, natychmiast.