Szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich uważa, że eksperyment na drugim tupolewie mógłby się odbyć, mimo wykrytej w nim usterki. Chyba, że ta próba jest bardzo ryzykowna - zastrzegł na posiedzeniu senackiej komisji obrony narodowej.

Senatorowie z tej komisji słuchają w czwartek informacji przedstawicieli organów państwa na temat działań wyjaśniających przyczyny katastrofy smoleńskiej. Klicha pytali m.in. o planowany eksperyment na jedynym pozostałym w gestii Polski TU-154M o numerze 102.

Według Klicha precyzyjne odtworzenie w eksperymencie tego, jak działała załoga, może nie być możliwe w 100 proc.

Podczas posiedzenia komisji Klich powiedział tez, że meteorolog ze Smoleńska po katastrofie zeznał, iż rosyjskie przepisy dają możliwość zamknięcia tego lotniska przy złej pogodzie, ale potwierdzenia tego nie znaleziono w dokumentach.

W środę szef MSWiA Jerzy Miller poinformował, że prace nad polskim raportem końcowym ws. katastrofy mogą przedłużyć się o ok. sześć tygodni. Powodem opóźnienia jest usterka w tupolewie, na którym miał być przeprowadzony konieczny eksperyment. W czwartek Miller odpierał zaś zarzuty opozycji, że komisja celowo zwleka z zakończeniem prac - tak by nastąpiło to w okolicach rocznicy tragedii.