W obwodzie kalinigradzkim rozmieszczona jest taktyczna broń jądrowa. Takie informacje podała wczoraj w wywiadzie dla radia publicznego Lietuvos Radijas, minister obrony Litwy Rasa Juknevicziene.
Do czasu tej deklaracji Moskwa nie przyznawała się do przechowywania głowic w enklawie. Przy okazji rozmów o tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach Kreml straszył natomiast przeniesieniem do obwodu rakiet manewrujących zdolnych do przenoszenia ładunków jądrowych.
Z publikowanych niedawno przez magazyn „Russkij Reportior” depesz WikiLeaks wynika, że Polska wiedziała o broni jądrowej w Kaliningradzie. Szef polskiego MSZ miał nawet oferować Amerykanom wymianę informacji wywiadowczych na ten temat.
Wczoraj – po wywiadzie szefowej ministerstwa obrony – Litwa zaapelowała o rozpoczęcie negocjacji na temat redukcji liczby głowic.
– Nie jest żadną tajemnicą, że w obwodzie kaliningradzkim znajduje się taka broń. Jest ona też na wschód od nas. Chcemy, by duże państwa rozpoczęły negocjacje w sprawie zmniejszenia tych arsenałów – powiedziała Juknevicziene.
Amerykańskie media poinformowały, że przed rokiem Rosja rozmieściła taktyczną broń jądrową bliskiego zasięgu nieopodal granicy państw NATO. Doniesieniom, że w obwodzie kaliningradzkim jest broń nuklearna, stanowczo zaprzeczyła wówczas Rosja. „Wall Street Journal” pisał w grudniu 2010 r., że głowice trafiły do enklawy w maju 2010 r., czyli już w czasie odwilży w stosunkach z Polską i po resecie z USA. Mniej więcej w tym samym czasie Amerykanie przenieśli z Niemiec pod Morąg nieuzbrojone baterie rakiet Patriot. „WSJ” pisał również, że rosyjskie głowice jądrowe są przechowywane oddzielnie od środków ich przenoszenia.