Przy protestach organizacji pozarządowych szef Komisji Europejskiej przyjął w poniedziałek prezydenta Uzbekistanu Isłama Karimowa, oskarżanego m.in. o przyzwalanie na tortury więźniów. KE zapewnia, że Jose Barroso bardzo mocno podniósł kwestię praw człowieka.

"Podniosłem kluczową kwestię dla Europy, a mianowicie praw człowieka i podstawowych wolności, które są w sercu polityki zagranicznej UE. Wierzę, że właśnie poprzez taki solidny dialog w cztery oczy, a nie politykę pustego krzesła, możemy uczynić uzgodnioną jednomyślnie politykę UE bardziej skuteczną" - oświadczył Barroso w komunikacie prasowym.

Wizyta uzbeckiego prezydenta w KE wpisuje się w serię spotkań Barroso z przywódcami poradzieckimi w celu zapewnienia wystarczających zasobów gazu dla popieranego przez Unię Europejską gazociągu Nabucco, którym gaz ma popłynąć z Azji Środkowej do Europy, omijając Rosję. Podczas wizyty zostało podpisane memorandum o porozumieniu ws. współpracy energetycznej, postrzegane przez KE jako szansa na dywersyfikację źródeł gazu w UE. Uzgodniono też, że w Taszkencie zostanie otwarte przedstawicielstwo UE w ramach Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych.

Po spotkaniu Barroso z Karimowem nie zorganizowano konferencji prasowej

Mimo apeli dziennikarzy po spotkaniu Barroso z Karimowem nie zorganizowano konferencji prasowej. Rzeczniczka przewodniczącego KE Pia Ahrenkilde Hansen nie umiała podać jasnej przyczyny takiej decyzji, wskazując na "agendę". Podkreśliła, że to wynik "wspólnych uzgodnień".

Zaprzeczała oskarżeniom podnoszonym przez działaczy praw człowieka, że UE "przehandlowuje" z prezydentem Uzbekistanu współpracę energetyczną za prawa człowieka. Barroso - podkreśliła rzeczniczka - podniósł podczas spotkania kilka indywidualnych przypadków łamania praw człowieka, "naciskając na uwolnienie wszystkich politycznych więźniów i więźniów sumienia". Miał też podkreślić, że rozwój relacji UE-Uzbekistan, na co UE jest gotowa, "zależy od reform i postępu, w szczególności, jeżeli chodzi o prawa człowieka, demokratyzację i zasady prawa". Zaapelował też do uzbeckiego prezydenta o udzielenie zezwolenia organizacji praw człowieka Human Rights Watch na otwarcie przedstawicielstwa w Taszkencie. Ponadto zaapelował o zgodę na organizację misji Międzynarodowej Organizacji Pracy, która zbadałaby praktyki zatrudniania nieletnich w Uzbekistanie.



Zgodnie z komunikatem KE, prezydent Karimow miał wyrazić zobowiązanie "do dalszych głębokich reform w Uzbekistanie".

Podczas swej pierwszej oficjalnej wizyty w Brukseli Karimow spotkał się także z sekretarzem generalnym NATO Andersem Foghiem Rasmussenem, by rozmawiać o tranzycie dostaw wojskowych przez uzbeckie terytorium dla sił ISAF w Afganistanie. "Uzbekistan jest partnerem NATO" - powiedział Rasmussen po spotkaniu.

KE podkreśla, że spotkanie z Barroso miało charakter roboczy, odbyło się "z inicjatywy strony uzbeckiej" i przede wszystkim jest zgodne ze stanowiskiem ministrów spraw zagranicznych 27 państw, wyrażonym 25 października 2010 roku. W przyjętej wówczas deklaracji UE wyraziła "wolę zacieśnienia stosunków z Uzbekistanem".

Wizyta uzbeckiego prezydenta wywołała protesty organizacje praw człowieka, takich jak Amnesty International i HRW. Ta druga organizacja w opublikowanym w poniedziałek corocznym raporcie mówi o "szerzącym się zjawisku tortur w Uzbekistanie" i "przynajmniej 14 uwięzionych obrońcach praw człowieka". Inna organizacja pozarządowa - Stowarzyszenie na rzecz Praw Człowieka w Azji Środkowej -niedawno informowała, że tylko w 2010 roku w więzieniach tego kraju z powodu tortur zmarło 39 osób, a w zakładach karnych przebywa wiele osób skazanych w sfingowanych procesach.

Pod siedzibą KE zebrało się w poniedziałek około 20 protestujących, w tym ofiary represji i tortur. "Ta wizyta to wstyd dla UE i Zachodu" - mówiła jedna z uczestniczek, dysydentka Mutabar Tadżibajewa, więziona do 2008 roku.

"Cóż to za przesłanie dla Uzbekistanu i innych reżimów na świecie? Dla dziennikarzy i obrońców praw człowieka, którzy są w więzieniu?" - protestował przeciwko spotkaniu Barroso-Karimow David Nichols z AI.

Karimow rządzi Uzbekistanem od 1991 r.

Karimow, który rządzi Uzbekistanem od 1991 r., nie tolerując odmiennych poglądów i opozycji, odrzuca oskarżenia i podkreśla, że musi rządzić twardą ręką wobec rosnącego zagrożenia dla jego świeckich rządów ze strony islamistów.

W październiku 2009 r. UE zniosła ostatnie sankcje nałożone na Uzbekistan w marcu 2005 r., gdy siły rządowe krwawo stłumiły protesty w mieście Andiżan na wschodzie kraju. Według świadków zginęły wówczas setki ludzi. Kraje zachodnie zamroziły wówczas kontakty z Uzbekistanem, nałożyły sankcje wizowe i embargo na sprzedaż broni.

Po zgodzie Uzbekistanu na tranzyt dostaw niewojskowych przez jego terytorium do Afganistanu także USA nasiliły kontakty z Taszkentem. Obrońcy praw człowieka wytykają Zachodowi, że to surowce i strategiczne położenie Uzbekistanu sprawiają, że zależy mu na bliższych kontaktach z tym krajem.