Wytoczenie przez amerykański rząd procesu o odszkodowania za wyciek ropy naftowej w Zatoce Meksykańskiej w kwietniu tego roku, wywołał w czwartek spory popłoch wśród inwestorów brytyjskiego koncernu BP. Jego notowania w Londynie spadły prawie o 3 proc.

Eksperci prawni są zdania, że dotychczasowe szacunki kosztów zablokowania feralnego szybu, oczyszczania wód Zatoki i odszkodowań, oceniane przez BP na gigantyczną sumę 40 mld dolarów mogą wzrosnąć nawet dwukrotnie – pisze agencja Reuters. Stanie się tak wtedy, jeśli amerykański rząd przyjmie twardą linię postępowania wobec brytyjskiej spółki i przekona sąd, że BP dopuściła się wielkiego zaniedbania.

Dotychczas sam koncern oraz analitycy odrzucali taką możliwość, jednak ostrość sformułowań użytych w pozwie Departamentu Sprawiedliwości mocno przeraziła inwestorów. Akcje BP potaniały o 2,7 proc.

Administracja USA pozwała w środę BP i kilka innych firm, mających związek z wyciekiem ropy w Zatoce Meksykańskiej, zarzucając im łamanie amerykańskich przepisów, dotyczących ochrony środowiska. Przyczyną największej w historii USA katastrofy ekologicznej były głównie zaniedbania BP, który dzierżawił platformę i prowadził na niej prace wiertnicze. Zawiodła głowica przeciwerupcyjna i jej obudowa. Wini się też rząd USA, który nie dopilnował, by koncern wprowadził odpowiednie zabezpieczenia.

“Właśnie kiedy zdawało się, że BP już minął ostry zakręt i zaczyna z wolna otrząsać się z katastrofy, koncern otrzymał kolejny cios na drodze zmierzającej do odrodzenia” – mówi Manoj Ladwa, starszy trader w ETX Capital. Inwestorzy liczyli także na to, że BP przywróci w 2011 roku dywidendy zawieszone tuż po katastrofie.