Informatorem amerykańskich władz, który zdemaskował grupę dziesięciorga rosyjskich szpiegów aresztowanych w czerwcu w USA, był rosyjski podwójny agent - poinformowała w czwartek gazeta "Kommiersant".

Pułkownik Szczerbakow - pisze "Kommiersant", nie podając imienia mężczyzny - był szefem działającej w USA komórki rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego. Według gazety, Szczerbakow miał wyjechać z Rosji kilka dni przed ujawnieniem, że Waszyngton aresztował członków rosyjskiej siatki szpiegowskiej, z Anną Chapman na czele.

Wszyscy członkowie siatki przyznali się i zostali deportowani do Rosji w ramach wymiany agentów.

Wiceprzewodniczący parlamentarnej Komisji Bezpieczeństwa Giennadij Gudkow potwierdził Reuterowi rewelacje "Kommiersanta" i powiedział, że sprawa stanowi "wielką skazę na wizerunku rosyjskich służb".

"Szczerbakow nie może czuć się bezpiecznie"

Rosyjski dziennik zacytował anonimowego przedstawiciela Kremla, który oświadczył, że Szczerbakow nie może czuć się bezpiecznie. "Wiemy, kim on jest i gdzie przebywa" - zaznaczyło to źródła. "Bądźcie pewni, że wysłano już za nim jego Mercadora" - dodał, robiąc aluzję do zabójcy Lwa Trockiego.

"Kommiersant" zauważa, że rosyjskich służb nie zaniepokoił fakt, iż córka Szczerbakowa mieszkała w USA. Podejrzany nie wydał się również fakt, że na rok przed skandalem Szczerbaków odmówił awansu - najwyraźniej, by uniknąć niezbędnego w takich sytuacjach badania na wykrywaczu kłamstw. "To oznacza, że już wtedy aktywnie współpracował z rosyjskimi służbami specjalnymi" - wskazuje "Kommiersant".

Według gazety konsekwencją skandalu może być zmiana na stanowisku szefa Służby Wywiadu Zagranicznego, na czele której stoi były premier Michaił Fradkow.