Sejmowe komisje śledcze w zbyt dużym stopniu są obecnie medialnym spektaklem, więc zmiany przepisów powinny sprzyjać merytorycznej pracy posłów - ocenili w środę prawnicy podczas debaty poświęconej temu tematowi. Ich zdaniem modyfikacji wymagają kwestie jawności obrad.

Dyskusję o miejscu komisji śledczych w polskim porządku konstytucyjnym oraz ewentualnym zmianom prawa mającym usprawnić ich prace zorganizował w Warszawie Instytut Spraw Publicznych. Wzięli w niej udział m.in. naukowcy, prawnicy oraz politycy.

"Może należałoby uwzględniając realia, przyjąć, że komisja jest po to, żeby coś zbadać, raport jest dostępny i jawny, zaś te reflektory i kamery przy każdym świadku na bieżąco, może to zupełnie nie jest potrzebne" - mówił konstytucjonalista z Uniwersytetu Gdańskiego prof. Andrzej Szmyt.

Dodał, że konstytucyjne założenia dotyczące komisji śledczych mogłyby ulec pewnemu sprecyzowaniu. Jego zdaniem jasno należy określić, kto może być wzywany przez komisję śledczą i czy do wezwania powinien stosować się także prezydent. "Być może należałoby dodać małe zdanie w konstytucji, że każda osoba jako świadek ma obowiązek wystąpić" - mówił.

W ocenie innych uczestników debaty niejawność posiedzeń komisji byłaby sprzeczna z ideą parlamentaryzmu. Nie oznacza to jednak, jak wskazywano, że nie można wprowadzić precyzyjniejszych zasad udziału mediów w obradach sejmowych śledczych.

"Nawet jeśli elita się czymś interesuje, nie oznacza to, że musi się tym interesować społeczeństwo"

Zdaniem Wojciecha Brzozowskiego z Wydziału Prawa i Administracji UW wystarczyłoby z ustawy o sejmowej komisji śledczej wykreślić przepis umożliwiający transmisje telewizyjne oraz utrwalanie obrazu i dźwięku. "Zakaz takiego utrwalania, przy pozostawieniu jawności następczej w postaci stenogramów ukróciłby spektakle i popisy wątpliwej erudycji i elokwencji" - mówił.

Według poseł Anny Zalewskiej (PiS), która jest członkiem sejmowej komisji śledczej badającej okoliczności śmierci Barbary Blidy, posłom brakuje "wsparcia i partnerstwa ze strony przygotowanych dziennikarzy, którym chce się słuchać". "Zapracowaliśmy wspólnie, że najważniejsze jest, żeby powiedzieć coś, co zostanie odnotowane w mediach" - mówiła. Zaznaczyła, że obecnie często "nie liczą się merytoryczne dyskusje, a posłowie dali się wpuścić w taką pułapkę, bo lubią brylować".

Konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego prof. Bogusław Banaszak wskazał, że brak zainteresowania opinii publicznej "powoduje uwiąd działania komisji". "Nawet jeśli elita się czymś interesuje, nie oznacza to, że musi się tym interesować społeczeństwo" - powiedział.



Po 1989 r. Sejm powołał osiem komisji śledczych

Według zapisów polskiej konstytucji "Sejm może powołać komisję śledczą do zbadania określonej sprawy", zaś szczegółowy tryb działania komisji śledczej określa ustawa.

Po 1989 r. Sejm powołał osiem komisji śledczych. W poprzednich kadencjach działały komisje: w sprawie ujawnionych w mediach zarzutów dotyczących przypadków korupcji podczas prac nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji, w sprawie PKN Orlen, w sprawie prywatyzacji PZU oraz w sprawie nieprawidłowości w procesie przekształceń niektórych banków.

W obecnej kadencji powołano cztery komisje śledcze. Zajmują się one kwestiami okoliczności śmierci Barbary Blidy, postępowaniami w związku z porwaniem i zabójstwem Krzysztofa Olewnika, możliwymi nielegalnymi naciskami na funkcjonariuszy policji i służb oraz przebiegiem procesu legislacyjnego nowelizacji ustawy hazardowej. Ostatnia z tych komisji w sierpniu przyjęła sprawozdanie, Sejm jeszcze się z nim nie zapoznał.