Książka na półkach w księgarni nie dziwi. By zaskoczyć klientów, trzeba sięgnąć po coś bardziej zaskakującego. Na przykład sprzedawać ją w sklepie mięsnym.
Odważył się na to bynajmniej nie skandalista Marcin Świetlicki, nie twórca mrocznych kryminałów Marek Krajewski, ale były senator Henryk Stokłosa wraz z żoną Anną. Swoją książkę „W szponach władzy” sprzedaje w sklepach mięsnych firmy Łmeat SA. Lektura stoi między konserwami z mielonką i szynką.
Wywiad rzeka, w którym Stokłosowie opisują historię swoich ostatnich dwudziestu lat – w tym czasu ukrywania się w Niemczech i oskarżenia o wyłudzenia milionów złotych podatków z budżetu państwa – ma jednak coś wspólnego z mięsem. Na okładce widać właścicieli firmy Łmeat, których atakuje ptak. Nie jest to jednak drób, ale orzeł. Ten z polskiego godła.
Sekretariat firmy Łmeat odmawia szczegółów dotyczących dystrybucji oraz wyników sprzedaży. Nie wiemy więc, czy książka schodzi się lepiej od szynki. – Proszę przyjść i samemu zobaczyć – burknął głos w słuchawce.
Ale prowadząc dystrybucję w mięsnym, Stokłosa może wejść w konflikt z prawem. – Nie powinno się sprzedawać książek i innych produktów użytkowych tam, gdzie wystawione są produkty spożywcze – ostrzega Wiesław Rozbicki, rzecznik warszawskiego sanepidu. Dodaje, że jeśli książki nie były pakowane w hurtowniach w warunkach sterylnych, znajdować się na nich mogą niebezpieczne drobnoustroje.
– Mogą to być bakterie, roztocze, a w niektórych przypadkach nawet grzyby – mówi Rozbicki.