Za wyciek ropy naftowej z platformy wiertnicznej Deepwater Horizon w Zatoce Meksykańskiej odpowiada „sekwencja niedociągnięć wywołanych działaniem różnych stron” – stwierdza opublikowany dzisiaj raport brytyjskiego koncernu BP.

BP przyznaje, że ponosi część winy za katastrofę, ale obciąża nią również inne firmy pracujące na platformie. Koncernowi grożą miliardowe odszkodowania za wyciek, uważany za największą katastrofę w historii USA. Szacuje się, że do wód Zatoki Meksykańskiej przedostało się 4,9 mln baryłek ropy – relacjonuje BBC.

Do eksplozji na platformie doszło 20 kwietnia. W wyniku wybuchu zginęło 11 osób. Na początku sierpnia, po wielu nieudanych próbach, spółka poinformowała o zatamowaniu wyciek ropy.

BP dzierżawił platformę od firmy Transocean, a jego dostawcą cementu był koncern Halliburton. W 193-stronicowym raporcie BP twierdzi, ze zarówno załoga BP, jak i personel Transocen niewłaściwie zinterpretowali testy bezpieczeństwa, które powinny być odczytane jako ostrzeżenie przed ryzykiem eksplozji. Skrytykowano także procedurę cementowania szybu przez koncern Halliburton, co umożliwiło przedostawanie się dwutlenku węgla do części wydobywczej platformy.

Specjalny zawór bezpieczeństwa, który zawiódł, ostatecznie odnaleziono w sobotę i przetransportowano do laboratoriów NASA po Nowym Orleanem, gdzie będzie on sprawdzany i pozostanie w gestii Departamentu Sprawiedliwości USA.

Operacje likwidacji wycieku kosztowały BP do tej pory 8 mld dolarów. Dla osób poszkodowanych w wyniku katastrofy wypłacono już 399 mln dolarów tytułem odszkodowania.

Amerykańska komisja ma przedstawić prezydentowi Barackowi Obamie raport w sprawie katastrofy do połowy stycznia. Komisja śledcza Kongresu zapowiada swój raport pod koniec września. Katastrofę bada także Departament Sprawiedliwości USA, ale formalne wnioski przygotuje tylko wtedy, jeśli prawnicy i śledczy znajdą dowody świadczące o tym, że doszło do przestępstwa.