Włoski rząd nie ma zamiaru pogodzić się z zakazem wieszania krzyży w szkołach.
Wczoraj w Strasburgu rozpoczął się proces apelacyjny, po którym Europejski Trybunał Praw Człowieka ma ostatecznie zdecydować o dalszym losie zakazu. Orzeczenie trybunału może skutkować również w całej Europie.
Rzym nie zgadza się z poprzednim wyrokiem europejskiego sądu, uznającym, że krzyże w szkolnych klasach naruszają prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami oraz wolność religijną uczniów.
Sprawa, która we Włoszech – wciąż uznawanych za konserwatywnie katolickie – wywołał a ogromne poruszenie, zaczęła się od Soile Lautsi, Włoszki fińskiego pochodzenia, matki dwójki dzieci. Osiem lat temu rozpoczęła ona wojnę ze szkolnymi krzyżami, skarżąc się ministerstwu edukacji na obecność tych symboli religijnych w każdej z klas szkoły, w której uczyły się jej dzieci. Po odrzuceniu skargi Lautsi skierowała sprawę na drogę sądową, po czym – nie mogąc przed sądem włoskim uzyskać zadowalającego orzeczenia – zaskarżyła swój kraj przed trybunałem w Strasburgu.
Sędziowie przyznali jej w końcu rację, orzekając w listopadzie ubiegłego roku, że obecność krzyża w klasie jest sprzeczna ze zobowiązaniem do zapewnienia świeckiej edukacji, a nawet zasądzili na jej rzecz 5 tysięcy euro odszkodowania. Wydany wówczas werdykt został oprotestowany zarówno przez gabinet Silvia Berlusconiego, jak i Watykan, który nazwał go mylnym i krótkowzrocznym.
W rozpoczętym wczoraj procesie apelacyjnym Rzym wspierany będzie przez kilkanaście innych krajów, również zaniepokojonych listopadowym wyrokiem trybunału. Wśród sądowych sojuszników katolickich Włoch znalazły się też prawosławne Bułgaria, Grecja i Rosja.
Sprawa wzbudza tak wielkie zainteresowanie, ponieważ ostateczny wyrok trybunału może wpłynąć na sytuację we wszystkich 47 państwach członkowskich Rady Europy, czyli również w Polsce.
pw, afp, bbc