Od 17 lat Polskę i Rosję wiąże umowa w sprawie ruchu samolotów wojskowych i wspólnego wyjaśniania katastrof - pisze "Rzeczpospolita".

Podpisany na 5 lat dokument, jest przedłużany automatycznie o kolejne 5-latki, ponieważ żadna ze stron go dotąd nie wypowiedziała. W jego treści znajdują się regulacje dotyczące przelotów i uzyskiwania odpowiednich zezwoleń na ich przeprowadzenie w przestrzeni powietrznej obu państw.

Wyszczególnia także informacje, przekazywane sobie nawzajem bezpłatnie, a związane z wykonywaniem lotów. Są to m.in. dane o lotniskach wojskowych, systemach nawigacyjnych i warunkach meteorologicznych.

Jeden z punktów, dość krótkiej umowy, mówi o czynnościach podejmowanych przez obie strony w razie nieprzewidzianych zdarzeń, takich jak awarie, wypadki czy katastrofy.

Obecnie, w toku ożywionej dyskusji wokół smoleńskiej tragedii, nikt nawet nie wspomniał o tym, nadal obowiązującym obie strony, porozumieniu.

Ministrem Obrony w czasie ratyfikowania dokumentu był Jerzy Szmajdziński - jedna z ofiar katastrofy 10 kwietnia - zauważa "Rzeczpospolita".