"Była harcerką i wierną druhną prezydenta Rzeczypospolitej" - powiedział premier Donald Tusk podczas ceremonii powitania trumien z ciałami ofiar sobotniej katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem.

"Do Katynia chciała pojechać od dawna. Miała być w pociągu, ale uprosiła jednego z ministrów, żeby się z nią zamienił, bo ma dwójkę małych dzieci" - opowiadał po tragedii rzecznik PiS Adam Bielan, który - jak przypomniał - przyjmował ją do pracy 10 lat temu.

W czasie rządów PiS była rzecznikiem prasowym ministra sportu Tomasza Lipca. Wcześniej pracowała w Kancelarii Premiera, gdzie m.in. pełniła funkcję doradcy premiera Kazimierza Marcinkiewicza ds. mediów. Karierę zawodową rozpoczęła w biurze prasowym Prawa i Sprawiedliwości.

Doraczyńska była radną warszawskiej dzielnicy Praga Południe. Instruktorka Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej.

"Była niezwykle sumienna, pracowita i ambitna. Nad wiek rozważna, a jednocześnie miła i życzliwa. Jeżeli coś robiła, to nieważne czy przygotowywała zbiórkę zastępu czy drużyny. Dawała z siebie zawsze 100 proc" - tak swoją koleżankę wspominają harcerze na stronie internetowej ZHR.

We wspomnieniach na temat Doraczyńskiej podkreślono, że w radzie Pragi Południe reprezentowała grochowski Kamionek, miejsce gdzie w 1978 roku się urodziła i bardzo długo mieszkała. "Organizowała tu turnieje piłkarskie, interpelowała w sprawach mieszkańców, nigdy nie zapomniała o swoich korzeniach" - czytamy.

W 2004 roku Katarzyna Doraczyńska powołała i została prezesem fundacji Fabryka Przyszłości, promującej ideę wolontariatu europejskiego. Fundacja miała na celu niesienie pomocy i wyrównywanie szans młodych ludzi będących w trudnej sytuacji życiowej oraz niedostosowanych społecznie.

Miała 32 lata, pozostawiła męża Krzysztofa i 4-letnią córeczkę Hanię.

"Kasiu - wspominając, wciąż ciężko nam pisać o Tobie w czasie przeszłym. Dziękujemy, że tak wiele po sobie zostawiłaś..." - tymi słowy kończy się wspomnienie o Doraczyńskiej umieszczone na stronach ZHR.(PAP)

hgt/ par/ bk/