Pojawiające się doniesienia o rzekomych ustaleniach dotyczących przyczyn katastrofy należy traktować jedynie w kategoriach nieuprawnionych spekulacji - oświadczył w czwartek w Smoleńsku Naczelny Prokurator Wojskowy płk Krzysztof Parulski.

"Pomimo wykonania ogromnej pracy śledztwo prokuratorskie tak naprawdę dopiero nabiera dynamiki" - głosi specjalne oświadczenie przebywającego w Smoleńsku płk. Parulskiego. Stawianie na wstępnym etapie jakichkolwiek wniosków co do przyczyn katastrofy ocenia jako niedopuszczalne, a pojawiające się doniesienia o rzekomych ustaleniach dotyczących przyczyn katastrofy Parulski uznaje za "nieuprawnione spekulacje, nieodnoszące się do dotychczasowych ustaleń".

"Proszę, a wręcz apeluję, o przyjęcie do świadomości, że tego typu insynuacje mogą jedynie skrzywdzić najbliższych ofiar katastrofy" - podkreślił.

W Smoleńsku trwa nadal bardzo intensywne śledztwo

Naczelny Prokurator Wojskowy poinformował, że w Smoleńsku trwają prace związane z zabezpieczeniem miejsca katastrofy, a także dokumentów i przedmiotów należących do ofiar. Jednocześnie wojskowi prokuratorzy uczestniczą w poszczególnych czynnościach procesowych prowadzonych przez prokuraturę rosyjską. Ponadto w Moskwie nasi prokuratorzy biorą udział w procesie identyfikacji zwłok oraz w pracach związanych z odczytywaniem zapisów z czarnych skrzynek. Zabezpieczenie i analiza dokumentacji oraz przesłuchania świadków toczą się także w Warszawie - podał.

Płk Parulski zapewnia, że Żandarmeria Wojskowa wspólnie z ABW działają w kraju w taki sposób, aby jak najszybciej możliwe było wydanie rodzinom przedmiotów odnalezionych na miejscu katastrofy. "Równocześnie jesteśmy w toku uzgodnień zasad dalszej współpracy z rosyjską prokuraturą po zakończeniu czynności na lotnisku" - podkreślił.

Informacje tylko potwierdzone

Zadeklarował zarazem, że rozumiejąc oczywiste zainteresowanie opinii publicznej okolicznościami tej tragedii, chciałby przekazywać informacje "tylko jednoznacznie potwierdzone, oczywiście jeśli ich ujawnienie nie zakłóci prawidłowego toku prowadzonego śledztwa". Zapowiedział wydawanie oświadczeń NPW, jako najbardziej optymalną formę przekazywania informacji o postępach w pracach prokuratury.

Do Polski przyleci trzecia "czarna skrzynka"

W czwartek po południu do Polski ma trafić trzecia czarna skrzynka z samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem; razem z nią mają wrócić polscy eksperci współpracujący w czynnościach śledczych - podał płk Jerzy Artymiak z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Artymiak powiedział PAP, że samolot ma wylecieć ok. godz. 16.30 (czasu lokalnego) z Moskwy.



Badania skrzynki mają się zacząć jeszcze w czwartek w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych i potrwają kilka dni. Prokurator wyjaśnił, że zawartość tej skrzynki musi być przebadana w Polsce, bo jest to produkt polski i tylko u nas można ją odczytać.

W badaniach będzie uczestniczył rosyjski członek komisji badającej wypadek. "To na razie jest dowód rzeczowy rosyjskiego śledztwa; w przyszłości strona polska, na podstawie umowy o pomocy prawnej, zwróci się formalnie o przekazanie tych dowodów" - wyjaśnił Artymiak.

"Piloci prezydenckiego samolotu wiedzieli, że się rozbiją" - powiedział prokurator generalny Andrzej Seremet w TOK FM. Zapis z czarnych skrzynek zostanie ujawniony; upublicznione nie zostaną tylko "treści intymne" - zapowiedział.

Jak mówił "Gazecie Wyborczej" płk Zbigniew Rzepa, prokurator wojskowy, który bierze udział w badaniu przyczyn katastrofy, końcówka zapisu na taśmie "była dramatyczna", ale nie chciał powiedzieć, czy pasażerowie wiedzieli, że maszyna uderzy o ziemię. Rzepa pytany, czy fragmenty rozmów z kabiny to rozmowy między pilotami, czy też między nimi a którymś z pasażerów, odparł, że są to "na pewno rozmowy samych pilotów". Zaś to, czy oni rozmawiali jeszcze z osobą trzecią, będzie jasne "na 100 proc.", kiedy uda się zsynchronizować zapisy rozmów z czasem lotu.

Jeszcze w sobotę Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie "nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu TU-154 Sił Powietrznych RP, numer boczny 101, w tym prezydent RP, pan Lech Kaczyński oraz członkowie załogi". Kodeks karny stanowi, że jeżeli następstwem takiego nieumyślnego czynu jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, "sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8". Czynności śledztwa prowadzone są w Polsce i w Federacji Rosyjskiej.

W Warszawie polscy prokuratorzy od soboty zabezpieczali w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego oraz na lotnisku dokumentację lotu, dokumenty dotyczące stanu zdrowia załogi, komunikaty pogodowe i wszystkie inne przydatne dla śledztwa informacje.



W ramach pomocy prawnej dla rosyjskiego śledztwa ABW zabezpieczała materiał porównawczy DNA oraz "inną dokumentację" niezbędną do identyfikacji ciał pasażerów i członków załogi samolotu - co dostarczono do Moskwy, do polskich prokuratorów. W niektórych przypadkach funkcjonariusze ABW na podstawie nakazu prokuratorskiego uzyskiwali dostęp do zamkiętych mieszkań ofiar katastrofy, by niezwłocznie pobrać materiał porównawczy DNA, np. z grzebienia czy szczoteczki do zębów.

Samolot Tu-154M podchodził do lądowania tylko raz

Tylko jedną próbę lądowania podjął samolot polskiego prezydenta, który rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem - poinformowała w czwartek szefowa Międzyrządowego Komitetu ds. Lotnictwa (MAK) Tatiana Anodina.

Anodina zwróciła się do mediów z prośbą, by nie ufały doniesieniom różnych źródeł na temat przyczyn katastrofy.

"Prace trwają, są prowadzone starannie, skrupulatnie, w pełnej współpracy ze stroną polską" - powiedziała Anodina, zapewniając, że po zakończeniu prac komisja ogłosi ich wyniki.

Dodała też, że informacja, która pojawiła się w mediach, o trzech-czterech próbach podchodzenia do lądowania, nie odpowiada prawdzie.

"Mogę oświadczyć, że była jedna próba lądowania" - powiedziała Anodina.

Zapewniła, że komisja techniczna MAK będzie regularnie informować o przebiegu dochodzenia.

Tu-154M z polską delegacją lecącą na uroczystości rocznicowe do Katynia rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem. Zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego żona Maria.