Zarzut usiłowania zabójstwa postawiono w środę 47-letniemu mieszkańcowi miejscowości Komorze pod Jarocinem (Wielkopolska), który oblał dwóch policjantów benzyną i podpalił. Grozi mu za to nawet kara dożywotniego więzienia.



Policjanci asystowali we wtorek komornikowi w czynnościach egzekucyjnych - zajęciu samochodu za długi - u podejrzanego. Jeden z nich przebywa pod opieką psychologa, a drugi został przewieziony po zdarzeniu do szpitala w Poznaniu.

"Stan zdrowia hospitalizowanego pacjenta poprawił się. Może już poruszać się samodzielnie, w najbliższym czasie zapadnie decyzja co do ewentualnego przeszczepu skóry, ale będzie to zabieg estetyczny, a nie ratujący życie" - powiedział PAP rzecznik szpitala Stanisław Rusek.

Mężczyzna usłyszał dodatkowo zarzuty spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu policjantów i czynnej napaści na funkcjonariuszy publicznych - poinformował PAP zastępca prokuratora okręgowego w Ostrowie Wlkp., Janusz Walczak. Nie wykluczył, że jeszcze w środę zostanie skierowany do sądu wniosek o aresztowanie podejrzanego.

Jak poinformował PAP rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak, mężczyzna, u którego planowano przeprowadzenie komorniczej egzekucji, całą swoją agresję skierował na policjantów. Dzięki natychmiastowej pomocy komornika, któremu nic się nie stało, udało się szybko opanować płomienie.

Po tym zdarzeniu komornik Jerzy Kujawski mówił dziennikarzom, że przewidywał, iż podczas czynności egzekucyjnych może dojść do incydentu i poprosił policję o asystę. "Dłużnik krzyczał, że się zabije i następnie wylał łatwopalny płyn na policjantów i na mnie, a następnie podpalił funkcjonariuszy" - opowiadał.

Według niego, kamizelki policjantów paliły się tak szybko, że musi to budzić zastanowienie. Po tym zdarzeniu wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Adam Rapacki zapowiedział kontrolę nowych mundurów policyjnych pod względem ich ewentualnej łatwopalności.

Kujawski twierdził, że w domu agresora nie było praktycznie nic do zajęcia. Mężczyzna jest bezrobotny, ma wiele długów, posiadał jedynie wartego 3,5 tys. zł. poloneza i przyczepkę. Ich zajęcia domagał się sąsiad, któremu mężczyzna miał wypłacić nawiązkę, orzeczoną wcześniej przez sąd.



Według rzecznika policji w Jarocinie Aleksandra Szczepańskiego, podejrzany był w chwili zdarzenia trzeźwy. W należącym do niego budynku znaleziono jeszcze kilka butelek z płynem łatwopalnym.