Niemiecki adwokat twierdzi, że dobrze przygotowany przez Polaków pozew o odszkodowania za zbrodnie niemieckie ma szansę powodzenia. Bo są inne, międzynarodowe precedensy, z Grecji i Włoch - pisze "Gazeta Wyborcza".

Bożena Winczewska, córka rozstrzelanego przez Niemców żołnierza AK, domaga się od niemieckiego rządu odszkodowania za straty moralne. "Pozew ma szanse, ale walka będzie długa" - mówi gazecie Martin Klinger, niemiecki adwokat, który wywalczył odszkodowania dla rodzin zamordowanych przez nazistów Greków. Chodzi o ofiary masakry w wiosce Distomo w 1944 r. Rząd w Berlinie odmówił wypłaty odszkodowania.

Grecy złożyli więc skargi w sądach niemieckich oraz w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. Tam też przegrali, zdecydowali się więc na proces we Włoszech. Europejskie prawo pozwala bowiem egzekwować od dłużnika roszczenia winnym kraju Unii, jeśli nie udaje się to w kraju macierzystym. W 2008 r. włoski sąd najwyższy uznał ich prawo do odszkodowań. Sąd uznał, że immunitet nie chroni przed odpowiedzialnością za zbrodnie przeciwko ludzkości - a tym były represje, które spadły na Greków podczas wojny. Włosi w ten sposób stworzyli precedens - czytamy w obszernej publikacji "Gazety Wyborczej".