Około 100 osób zebrało się w sobotę po południu na Czystych Prudach, w centrum Moskwy, aby zaprotestować przeciwko przemocy ze strony milicji.

"Milicjo! Nie bij!", "Milicjo! Nie pij!" i "Milicjo! Bądź z narodem!", "Milicja dla obywateli, a nie na odwrót! - głosiły plakaty trzymane przez manifestantów.

Uczestnicy akcji zażądali od prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa natychmiastowej, radykalnej reformy struktur Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, przeprowadzenia weryfikacji wszystkich funkcjonariuszy, redukcji liczebności milicji i podniesienia płac milicjantów.

Postulowali też przekształcenie Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego MSW w oddzielny urząd oraz rozwiązanie wojsk wewnętrznych MSW, które określili jako "narzędzie wojny domowej".

Inicjator manifestacji, lider Ruchu na Rzecz Praw Człowieka Lew Ponomariow wyjaśnił, że MSW przeżywa ogromny kryzys. "Kryzys ten się pogłębia. A być może jest już nawet za późno, by mówić o kryzysie. Jest to raczej rozkład milicji" - powiedział.

Ten znany rosyjski obrońca praw człowieka ocenił, że "swoim niedawnym oświadczeniem, iż obywatele powinni bronić się przed agresywnymi milicjantami, minister spraw wewnętrznych (Raszid Nurgalijew) przyznał, że nie kontroluje już procesów zachodzących wewnątrz podległych mu struktur".

"A są to struktury zmilitaryzowane. Tam powinna być dyscyplina. Tymczasem minister zwrócił się do obywateli i powiedział, że nie kontroluje tej ogromnej masy" - wskazał Ponomariow.



"Należy więc wymusić na władzach politycznych radykalną reformę milicji. Albo coś się zmieni, albo będzie rewolucja" - ostrzegł, zaznaczając, że sam nie jest zwolennikiem rewolucyjnych działań.

Rosyjskie media niemal codziennie informują o aktach przemocy ze strony funkcjonariuszy milicji

Są to już nie tylko grabieże, pobicia czy tortury, ale nawet gwałty i zabójstwa.

Szef MSW Raszid Nurgalijew oświadczył w czwartek, że obywatel ma prawo oddać milicjantowi, jeśli został przez niego zaatakowany.

"Jeśli jest atak, powinna być też obrona konieczna. Wszyscy jesteśmy równi. A obywatele są równi podwójnie" - powiedział minister.

Nurgalijew dodał, że jeśli napastnikiem jest milicjant, to "jest to przestępca w mundurze, którego trzeba odizolować i posadzić".

Deputowany do Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, z ramienia rządzącej partii Jedna Rosja Andriej Makarow wezwał w tym tygodniu do rozwiązania Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i jego struktur oraz utworzenia od podstaw nowych organów ochrony prawa.

Według niego, "obywatele boją się milicjantów bardziej niż bandytów". "Nie da się zmodernizować lub zreformować MSW. Możne je tylko zlikwidować" - oświadczył Makarow.