Prezydent Lech Kaczyński uważa, że po czwartkowej decyzji krajów członkowskich UE o wyłączeniu Czech z obowiązywania zapisów Karty Praw Podstawowych, będącej integralną częścią Traktatu z Lizbony, czeski prezydent Vaclav Klaus podpisze ten dokument.

"Ja naprawdę nie jestem Vaclavem Klausem, ale ja bym założył, że tak" - powiedział w czwartek wieczorem w Brukseli, po zakończeniu pierwszego dnia szczytu, prezydent, pytany przez dziennikarzy, czy jego zdaniem teraz zakończy się proces ratyfikacji Traktatu z Lizbony w Czechach.

W ocenie Lecha Kaczyńskiego Czechy zdołały uzyskać teraz to, co udało się Polsce w czerwcu 2007 roku. "Czasami bywa, że coś dobrego zdarza się w porze spóźnionej, lepiej późno niż wcale" - mówił prezydent, odpowiadając na pytanie, czy obecnie była to dobra pora na wysuwanie przez Czechy takich żądań.

"Mnie się to bardzo podoba. (...) To czego się domagał (Klaus) dotyczy naszego kraju, więc my nie możemy powiedzieć, że to jest źle" - podkreślił Lech Kaczyński. Zdaniem prezydenta, "tego rodzaju proces pogłębiania integracji 27 państw o odrębnej historii i tradycji jest procesem bardzo trudnym i skończył się i tak stosunkowo szybko".

Premier Donald Tusk ocenił zaś w rozmowie z dziennikarzami, że przywódcy państw i rządów UE zrobili wszystko, co powinno ułatwić podjęcie ostatecznie pozytywnej decyzji prezydentowi Klausowi w sprawie Traktatu z Lizbony, a wcześniej czeskiemu Trybunałowi Konstytucyjnemu. "Nic więcej już nie można zrobić. (...) Mam nadzieję, że ten proces (ratyfikacji) został wreszcie zakończony" - oświadczył szef polskiego rządu.

Premier poinformował, ża czwartkowa kolacja przywódców państw i rządów cała była poświęcona problemowi zakończenia ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. "Zdolność do kompromisu i serdecznego podejścia, jeśli chodzi o wrażliwość czeską, to był imponujący przykład, że UE jest miejscem, gdzie ci, którzy mają jakieś obawy, mogą się czuć bezpieczni" - ocenił Tusk.

Szef rządu powiedział, że według relacji premierów Szwecji i Czech Klaus miał zadeklarować, że niezwłocznie podpisze Traktat po wyłączeniu Czech spod zapisów Karty Praw Podstawowych będącej integralną częścią Traktatu oraz pozytywnym werdykcie czeskiego TK. "Premier Fischer powiedział, że Vaclav Klaus jest prawdomównym i rzetelnym politykiem. Zobaczymy" - dodał Tusk.

Pytany, czy w takim razie w piątek będzie już mowa o personaliach związanych z wejściem w życie Traktatu, odparł, że nie sądzi. "Ja mógłbym, ale nie sądzę, aby była taka gotowość wszystkich" - zakończył.

Klaus, ostatni przywódca UE, który nie podpisał ratyfikacji lizbońskiego traktatu, domagał się, by Czechy zostały objęte wyłączeniem z obowiązywania Karty Praw Podstawowych (tzw. opt-out). Argumentował, że wyeliminuje to istniejącą - jego zdaniem - groźbę zgłaszania w Trybunale Sprawiedliwości UE roszczeń majątkowych przez wysiedlonych w 1945 roku na podstawie dekretów Benesza Niemców sudeckich.

Ustalono, że zmieniony protokół zostanie dodany dopiero do następnego traktatu UE (najpewniej będzie to traktat akcesyjny Chorwacji) i ratyfikowany wówczas przez wszystkie kraje UE. To zapobiegnie ponownej długiej ratyfikacji Traktatu z Lizbony we wszystkich krajach UE, co byłoby konieczne w przypadku dodania do traktatu (lub protokołu traktatowego) jakiegokolwiek zmieniającego go nowego słowa, a nawet przecinka.

Negocjacje na szczycie w imieniu Czech prowadził premier Jan Fischer. Klaus nie uczestniczy w szczycie.

Czeski Trybunał Konstytucyjny ogłosił we wtorek, że najwcześniej 3 listopada zapadnie wyrok o zgodności Traktatu z Lizbony z czeską konstytucją.