Zdekonspirowany funkcjonariusz CBA, który doprowadził do zatrzymania b. posłanki PO Beaty Sawickiej i miał mieć związek m.in. z akcją dotyczącą Weroniki Marczuk-Pazury, pozostanie w Biurze.

O tym, że funkcjonariusz pozostanie w CBA, poinformowała Małgorzata Matuszak z biura prasowego CBA.

Po rozpoczęciu procesu b. posłanki PO, w niektórych mediach pojawiły się rzekome zdjęcia agenta "Tomasza" (CBA zaprzeczało, by był na nich ich funkcjonariusz), a także informacje, które mogły pozwolić na ustalenie jego prawdziwe danych.

Szef CBA Paweł Wojtunik zapowiedział w rozmowie z RMF FM, że w związku z tym, iż funkcjonariusz został zdekonspirowany, powierzone mu będą inne niż dotychczas zadania.

Proces Sawickiej rozpoczął się 5 października. B. posłanka zatrzymana została przez CBA w październiku 2007 r. w momencie, gdy przyjmowała - jak uznano w akcie oskarżenia - łapówkę za "ustawienie" przetargu na zakup dwuhektarowej działki na Helu. Szczegóły nagłośnił ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński tuż przed wyborami w 2007 r. Z przedstawionych przez niego nagrań podsłuchów posłanki wynikało, że liczyła ona też na robienie interesów w związku ze spodziewaną po wyborach prywatyzacją w służbie zdrowia.

Cała sprawa wywołała wątpliwości polityków PO i części mediów co do politycznego tła wielomiesięcznej operacji specjalnej CBA wobec Sawickiej (usuniętej wtedy z PO). Ona sama twierdziła, że padła ofiarą prowokacji udającego biznesmena agenta CBA, przedstawiającego się jako Tomasz Piotrowski, który miał związać ją ze sobą emocjonalnie. Powtórzyła to, składając wyjaśnienia przed sądem.