Reżyser Roman Polański został w sobotę zatrzymany na lotnisku w Zurychu i umieszczony w tymczasowym areszcie ekstradycyjnym na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania. Teraz czeka go rozbudowana i skomplikowana procedura ekstradycyjna.
Polskie Biuro ds. Obrotu Prawnego Prokuratury Krajowej nie jest stroną tej sprawy i podkreśla, że teraz wszystko zależy od szwajcarskiego sądu i zapisów ich umowy o ekstradycji z USA.
- Polska już kilka lat temu, po rozesłaniu międzynarodowego listu gończego, wydała opinię, w myśl której Polański nie mógłby zostać zatrzymany w naszym kraju i przekazany USA – ujawnił Krzysztof Karsznicki, dyrektor Biura. Polska powołała się w tej opinii na Konstytucję, która zabrania wydawania polskich obywateli innym krajom.
"Kwestia przedawnienia jest drugorzędna. Każdy kraj odrębnie reguluje przepisy o przedawnieniu"
Zatrzymany jest ścigany za sprawę sprzed 32 lat - kontakty seksualne z nastolatką. Obecnie Polański ma 76 lat, a poszkodowana to 45-letnia kobieta. Upływ czasu nie musi mieć jednak znaczenia.
- Kwestia przedawnienia jest drugorzędna. Każdy kraj odrębnie reguluje przepisy o przedawnieniu. Liczy się to, że czyn zarzucony Polańskiemu nie przedawnił się w Kalifornii – podkreśla prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości i karnista z UJ.
Według profesora, jeśli szwajcarski sąd w dwóch instancjach oceni, że czyn zarzucony Polańskiemu jest przestępstwem i w USA, i w Szwajcarii, prawdopodobnie wyda reżysera amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.