Teraz, kiedy preparat chroniący przed COVID-19 jest już dostępny, rządy stoją przed kolejnym zadaniem: jak skłonić ludzi do jego przyjęcia?
Dylemat jest tym większy, że żaden kraj nie zdecydował się na wprowadzenie obowiązkowych szczepień przeciw SARS-CoV-2. W połączeniu z niechęcią wobec szczepień oznacza to, że przed wyczerpanymi pandemią państwami walka o serca i umysły obywateli.
Różne badania pokazują różny odsetek osób, które nie chcą preparatu na COVID-19. Z sondażu przeprowadzonego przez firmę Kantar w drugiej połowie listopada wynika, że szczepić nie chce się 32 proc. Francuzów, 27 proc. Niemców, 25 proc. Amerykanów, 19 proc. Brytyjczyków i 16 proc. Włochów. Ale w badaniu Ipsos z początku października 46 proc. Francuzów deklarowało, że nie da się kłuć.
Postawy społeczne ewoluują wraz z przebiegiem pandemii, a w październiku i listopadzie druga fala wezbrała wyjątkowo mocno. Możliwe więc, że w momencie rozpoczęcia akcji szczepiennej w przyszłym roku będziemy już po trzeciej fali i odsetek niechętnych spadnie jeszcze bardziej. Tak czy siak, problem jest.
Rządy podchodzą do niego dwutorowo. Przede wszystkim starają się walczyć ze szczepionkową dezinformacją. Poważnie podchodzą do tego Brytyjczycy, o czym świadczy to, że ekipa odpowiedzialna za śledzenie takich wiadomości mieści się w kancelarii premiera. Dziennik „The Times” doniósł, że w operację włączony jest brytyjski wywiad elektroniczny, który monitoruje sieć pod kątem fałszywych przekazów z zagranicy.
Londyn na tym nie poprzestał. Ponieważ dezinformacja roznosi się głównie przez portale społecznościowe, rząd postanowił pociągnąć do odpowiedzialności stojące za nimi firmy. Ministrowie zdrowia i cyfryzacji na spotkaniu z przedstawicielami koncernów zażądali lepszej moderacji treści, szczególnie wieczorami i w weekendy. Raz w miesiącu ludzie z portali mają też raportować o swoich działaniach w tej materii.
Walka z dezinformacją to tylko część zadania. Drugą, może ważniejszą, jest próba przekonania ludzi co do sensowności szczepień. Sprawdzoną metodą jest sięgnięcie po znane i lubiane twarze. W kontekście szczepionek strategia ta ma już ponad 60 lat. W 1956 r. na antenie popularnego w USA programu telewizyjnego „The Ed Sullivan Show” przeciw chorobie Heinego-Medina zaszczepił się Elvis Presley. Chodziło o to, aby do preparatu zachęcić młodzież.
Brytyjska służba zdrowia także zamierza sięgnąć po znane, niekontrowersyjne twarze, kojarzące się np. z działaniami charytatywnymi. Jak podał dziennik „The Guardian”, jednym z nich może być piłkarz Marcus Rashford z Manchesteru United. Ponieważ mamy XXI w., to w grę wchodzi też wciągnięcie do kampanii influencerów, celebrytów internetowych. Władze liczą również na współpracę liderów religijnych i społecznych, co ma pomóc w dotarciu do mniejszości.
Sami celebryci nie rozwiążą jednak problemu. Po drugiej stronie kanału La Manche prezydent Emmanuel Macron zapowiedział zwołanie specjalnego zespołu, który ma opracować najlepszą strategię do przekonania Francuzów do szczepień przeciw koronawirusowi, których niechęć do szczepionek jest wyjątkowo silna. Być może jednak nie będzie aż tak źle – w tym roku wyjątkowo duży odsetek Francuzów zdecydował zaszczepić się przeciw grypie. Wystarczyła kampania społeczna odwołująca się do odpowiedzialności za najstarszych członków społeczeństwa.
Niektóre elementy kampanii nie muszą wykorzystywać znanych twarzy i dużo kosztować. Jak napisał w książce „Anty szczepionkowcy” Jonathan Berman, w przypadku szczepień przeciw wirusowi HPV często wystarczyło, kiedy w gabinecie lekarza rodzinnego znalazła się odpowiednia ulotka informacyjna. Odsetek osób, które decydowały się na preparat, wzrastał z 49 do 70 proc.
Kontrowersyjną kwestią jest udział polityków w takich kampaniach. Raczej nie będą występować w spotach, ale bez ich udziału trudno będzie się obejść. Minister zdrowia Wielkiej Brytanii Matt Hancock zadeklarował, że chętnie da się zaszczepić „na żywo” w programie telewizyjnym, kiedy przyjdzie jego czas (najpierw szczepionkę otrzymują grupy ryzyka). Jego kolega z Włoch Roberto Speranza wręcz zachęcał kolegów polityków, aby zaangażowali się w promowanie szczepień. – W tym względzie nie ma czegoś takiego jak rządowa większość czy opozycja. Są tylko Włosi – apelował.