Politycy niemieckiej koalicji rządowej porozumieli się w sprawie nadania nowych kompetencji Bundespolizei (BPOL). Organizacje pozarządowe dostrzegają w tym kolejne potencjalne zagrożenie dla wolności obywatelskich.
Szefostwo frakcji CDU/CSU i SPD opracowało 30-punktowy zarys nowelizacji ustawy o policji federalnej. Przewiduje on m.in. umożliwienie tej służbie inwigilację rozmów prowadzonych za pośrednictwem komunikatorów używających szyfrowania (jak np. WhatsApp), prowadzenie samodzielnych śledztw w sprawach dotyczących „nielegalnego pobytu” w Niemczech czy pobieranie próbek krwi. Mimo nacisków MSW, któremu podlega służba, BPOL – przynajmniej na razie – nie będzie mogła używać na wielką skalę oprogramowania do automatycznego rozpoznawania twarzy na lotniskach i dworcach. Autorzy projektu argumentują, że zmiany są konieczne, żeby „dopasować możliwości działania Bundespolizei do nowych czasów i wyposażyć funkcjonariuszy w nowoczesne metody śledcze”. Obowiązująca dotychczas wersja ustawy o działaniu służby pochodzi z 1994 r.
– Jest to gest uznania pod adresem funkcjonariuszy – podsumował wiceszef frakcji CDU/CSU w Bundestagu Thorsten Frei. Wtórował mu wiceprzewodniczący klubu socjaldemokratów Dirk Wiese, który stwierdził, że wynik rozmów należy uznać za dobry i że będzie on służyć policjantom.
Politycy przekonują też, że dodatkowe kompetencje mają zapobiec w przyszłości takim sytuacjom jak w przypadku Anisa Amriego. Ten pochodzący z Tunezji terrorysta 19 grudnia 2016 r. zastrzelił w Berlinie polskiego kierowcę Łukasza Urbana i wjechał jego 40-tonową ciężarówką na śródmiejski plac Breitscheidplatz, gdzie odbywał się świąteczny jarmark. Zabił 11 osób i zranił ponad 70. Cztery dni po zamachu zginął w wymianie ognia z włoską policją.
Śledztwo wykazało, że niemieckie służby popełniły wiele kardynalnych błędów w postępowaniu z przebywającym od 2015 r. na terenie RFN jako uchodźca Tunezyjczykiem. Wynikały one głównie z braku wymiany informacji i koordynacji działań między policją landową, BPOL i służbami wywiadowczymi.
Organizacje pozarządowe zajmujące się ochroną wolności obywatelskich mają jednak wątpliwości co do planowanej nowelizacji. Kontrowersje budzi zwłaszcza umożliwienie funkcjonariuszom BPOL czytania zaszyfrowanych wiadomości. Jak podaje platforma śledcza Netzpolitik.org, w praktyce oznacza to prawo do hackowania telefonów komórkowych, uzyskiwania dostępu do haseł i śledzenia komunikacji elektronicznej w czasie rzeczywistym. Co prawda każde takie „włamanie” wymaga zgody sądu, ale w swojej istocie wyraźnie zwiększa uprawnienia wywiadowcze służby policyjnej. To z kolei jest nad Renem tematem tabu. Ze względu na niechlubne tradycje posiadania budzących grozę policji politycznych (Gestapo, Stasi) Niemcy starają się, żeby żadna ze służb nie łączyła kompetencji policyjno-śledczych i wywiadowczych (Trennungsgebot). W praktyce, co najmniej od zamachów na World Trade Center w 2001 r. zasada ta jest często omijana.
Dodatkowo proponowana nowelizacja to kolejny krok w kierunku uniezależnienia służb podlegających MSW i Urzędowi Kanclerskiemu od instytucji landowych i rozbudowania ich kompetencji. W październiku Urząd Ochrony Konstytucji (BfV), Federalna Służba Wywiadowcza (BND) i Służba Kontrwywiadu Wojskowego (MAD) również dostały prawo do inwigilowania komunikatorów internetowych używających szyfrowania.
Policja Federalna powstała w 2005 r. w wyniku przemianowania Straży Granicznej (Bundesgrenzschutz). Jest ona odpowiedzialna m.in. za ochronę dworców kolejowych i lotnisk, niektórych urzędów, ambasad i konsulatów niemieckich, a także za zwalczanie przestępczości międzynarodowej i terroryzmu. Ma własną jednostkę specjalną – GSG 9. W sumie w całej służbie jest zatrudnionych 51 tys. funkcjonariuszy.
W policji federalnej zatrudnionych jest 51 tys. funkcjonariuszy