Na pierwszy ogień poszli aktywiści: wielu z nich pozamykało założone wcześniej stowarzyszenia w obawie, że podpadną pod ogólnikowy język nowego prawa. Paru udało się na emigrację.
Kiedy na początku czerwca władze Państwa Środka przyjęły dla Hongkongu specjalną ustawę dotyczącą bezpieczeństwa, ruch ten odebrano jako stworzenie ram dla rozprawy z szeroko rozumianą opozycją w mieście.
Kiedy na początku czerwca władze Państwa Środka przyjęły dla Hongkongu specjalną ustawę dotyczącą bezpieczeństwa, ruch ten odebrano jako stworzenie ram dla rozprawy z szeroko rozumianą opozycją w mieście.
Teraz najwyraźniej przyszedł czas na media. Wczoraj policja w Hongkongu zatrzymała 72-letniego Jimmy’ego Laia, właściciela firmy Next Digital – wydawcy dziennika „Apple Daily”. Razem z biznesmenem zaliczanym do grona najbogatszych Hongkończyków zatrzymano również dziewięć innych osób: jego dwóch synów Timothy’ego i Iana oraz członków kierownictwa firmy, w tym prezesa Cheunga Kim-hunga oraz dyrektora operacyjnego Roystona Chowa.
Lai założył „Apple Daily” w 1995 r. To gazeta w stylu tabloidu od dawna wspierająca szeroko rozumiany obóz prodemokratyczny w Hongkongu i krytykująca władze w Pekinie. Z tego powodu była obiektem bojkotów ze strony reklamodawców, a także celem ataków chińskich hakerów. Biznesmena zatrzymano pod zarzutem „zmowy z obcą siłą godzącą w bezpieczeństwo narodowe”. To przestępstwo, które wprowadziła wspomniana już ustawa. Wiadomo, że Lai spotykał się wcześniej z amerykańskimi politykami, w tym w ub.r. z sekretarzem stanu USA Mikiem Pompeo. Prawo miało jednak obowiązywać tylko w przypadku przestępstw popełnionych już po jego wejściu w życie.
„Zawsze myślałem, że mogę pójść do więzienia za domaganie się demokracji w Hongkongu”, wyznał pod koniec maja w komentarzu na łamach „New York Timesa” Lai, który na łamach swojej gazety nie szczędził krytyki polityce Pekinu. Nie dalej jak przedwczoraj biznesmen napisał: „Państwo Środka wciąż może stać się superpotęgą sprzyjającą globalnemu pokojowi i dobrobytowi ‒ jeśli Komunistyczna Partia Chin wyciągnie wnioski ze swoich błędów, porzuci bezwzględne i autokratyczne metody, bardziej otworzy gospodarkę, stopniowo stanie się bardziej światła politycznie oraz włączy się do międzynarodowego ładu opartego na zachodniej etyce, moralności i cywilizacji”.
Twarda postawa wobec Hongkongu stała się kolejnym punktem zapalnym w relacjach między Waszyngtonem a Pekinem. Już po aresztowaniu Laia chińskie władze ogłosiły, że nakładają sankcje na 11 amerykańskich polityków, którzy namawiali rząd USA do bardziej stanowczej polityki wobec Chin w związku z sytuacją w byłej brytyjskiej kolonii. Wśród nich znaleźli się m.in. senatorowie Ted Cruz z Teksasu oraz Marco Rubio z Florydy. Wcześniej władze amerykańskie nałożyły sankcje na 11 osób z władz miasta, które przyczyniły się do ograniczania swobód obywatelskich mieszkańców, w tym na szefową lokalnej administracji Carrie Lam, szefa policji Stephena Lo, dyrektora delegatury rządu Chin w Hongkongu Luo Huininga oraz Xia Baolonga, który w Radzie Państwowej – najwyższym organie w władzy wykonawczej w Chinach – odpowiada za byłą brytyjską kolonię oraz Makau.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama