Prowokacyjna polityka Ankary nie spotka się ze stanowczą odpowiedzią Unii Europejskiej.
Przekształcenie Hagii Sophii w meczet to ostatnie z serii wydarzeń, które zaostrzają napięcia między Unią Europejską a Turcją. W październiku 2019 r. Ankara przeprowadziła inwazję na północną Syrię, której sprzeciwiały się UE i USA. Na początku tego roku, łamiąc postanowienia umowy migracyjnej z 2016 r., zaczęła przepuszczać migrantów przez granicę z Grecją. Do tego dochodzą nielegalne odwierty na Morzu Śródziemnym oraz zaangażowanie w wojnę w Libii, którego pokłosiem był incydent z 10 czerwca z udziałem francuskiego okrętu wojennego.
Turcja jest też coraz trudniejszym partnerem w NATO, o czym pod koniec zeszłego roku przekonała się polska dyplomacja. Prezydent Recep Tayyip Erdoğan, domagając się uznania kurdyjskiej partyzantki za organizację terrorystyczną, groził zablokowaniem planów obrony NATO w Polsce i krajach bałtyckich (na początku lipca plany zostały zatwierdzone). Relacje z Ankarą były głównym tematem wczorajszego posiedzenia ministrów spraw zagranicznych w Brukseli. Spotkania domagał się szef francuskiej dyplomacji Jean-Yves Le Drian, by rozmawiać o ewentualnych nowych sankcjach na Turcję.
Źródłem francusko-tureckich napięć jest zaangażowanie w Libii. Paryż i Ankara popierają dwie przeciwne strony w rozdzierającej kraj od 2011 r. wojnie. Francja stawia na Libijską Armię Narodową (LNA) pod dowództwem gen. Chalify Haftara, natomiast Turcja popiera Rząd Zgody Narodowej Fajiza as-Saradża. Turecko-francuski rozdźwięk zaostrzył incydent sprzed miesiąca. Paryż twierdzi, że jego fregata „Courbet”, zajmująca się tropieniem nielegalnego przemytu broni do Libii, była trzykrotnie namierzana radarem do kierowania pocisku przez tureckie siły. Śledztwo NATO tego nie potwierdziło.
Jednak Unia Europejska jako całość nie popiera gen. Haftara. Co więcej, dla niektórych państw jest to nie pomyślenia. W tej sprawie francuskie interesy radykalnie rozmijają się przede wszystkim z niemieckimi. Berlinowi, który sprawuje w tym półroczu przewodnictwo w Radzie UE, bardzo zależy na podtrzymywaniu dobrych stosunków z Ankarą. Od tego zależy przestrzeganie przez Turcję umowy migracyjnej, kluczowej dla Niemiec. Kanclerz Angela Merkel broniła także współpracy z Turcją w NATO, wbrew coraz głośniej podnoszącym się głosom na temat ewentualnego wyjścia Ankary z Sojuszu.
Kwestia turecka podzieliła ministrów na tyle, że nie udało się wypracować wspólnego stanowiska. Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell po spotkaniu zaprezentował jedynie swoje własne.
W ocenie analityka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) Karola Wasilewskiego ewentualne sankcje mogłyby zostać nałożone w związku z działaniami na wschodnim basenie Morza Śródziemnego i sporem o granice na morzu. Prowadzone tam przez Turcję poszukiwania złóż ropy naftowej i gazu ziemnego UE uznała za nielegalne i w lutym nałożyła pierwszą transzę obostrzeń. Ale w zeszłym tygodniu KE sygnalizowała, że o drugiej transzy nie ma mowy, a w relacjach z Turcją stawia na dialog. Ankara mogłaby wiązać sankcje z jej zaangażowaniem w libijską wojnę. Takiego wrażenia wielu w UE chce uniknąć.
– Z ostatniej wizyty szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella w Turcji wynika, że Europa chce kontynuować politykę transakcyjną z Turcją, której jednym z przejawów jest umowa migracyjna. Ze słów Borrella można było też wyczytać, że zmieni się charakter współpracy. Do tej pory uwaga UE była skoncentrowana na sprawach wewnętrznych, bo tego wymagał proces akcesyjny. Teraz Bruksela zamierza położyć akcent na politykę zagraniczną – mówi Karol Wasilewski.
Jeszcze dalej poszedł Parlament Europejski, który w zeszłym tygodniu domagał się zerwania rozmów akcesyjnych z Turcją, która od 15 lat ubiega się o członkostwo. Europosłowie chcą też odcięcia Ankary od eurofunduszy, które dostaje w związku z procesem akcesyjnym. Jest to jednak – jak mówi ekspert PISM – raczej mało realne.
Hagia Sophia jest szczególnie istotna dla Greków, którzy uważają się za spadkobierców Bizancjum. Świątynia od 80 lat funkcjonowała jako muzeum, które otworzył Mustafa Kemal Atatürk, twórca zsekularyzowanej Republiki Tureckiej. Decyzja Erdoğana jest przede wszystkim symbolem zrywania ze świecką tradycją, a przy okazji kolejnym punktem spornym w relacjach z Grecją.