Bernie Sanders zapowiedział w środę, że nie wycofa się z wyścigu o nominację Partii Demokratycznej na kandydata w wyborach prezydenta USA. Senator z Vermont zamierza w debacie przekonać wyborców, że ma większe szanse na pokonanie Donalda Trumpa, niż jego konkurent Joe Biden.
Podczas wypowiedzi dla dziennikarzy w Burlington w stanie Vermont, Sanders odniósł się do swojej porażki we wtorkowej serii prawyborów. Senator przegrał w czterech z sześciu głosujących stanów, w tym w kluczowym stanie Michigan i powiększył stratę do prowadzącego Joe Bidena.
Sanders oświadczył, że co prawda wygrywa "ideologiczną" i "pokoleniową" debatę ze swoim konkurentem, jednak przegrywa dyskusję na temat "wybieralności" - tj. tego, kto ma większe szanse w pojedynku z urzędującym prezydentem. Sanders zapowiedział, że zamierza przekonać do siebie wyborców podczas niedzielnej debaty z Bidenem w Phoenix.
78-letni Sanders zauważył, że ma za sobą rzeszę młodych wyborców.
"Dziś mówię establishmentowi Demokratów: aby wygrywać w przyszłości, musicie przekonać wyborców, którzy reprezentują przyszłość naszego kraju i musicie zajmować się sprawami, które ich dotyczą" - powiedział senator znany ze swoich socjalistycznych przekonań. Jak dodał, chodzi o sprawy takie jak dostęp do służby zdrowia i koszt szkolnictwa wyższego, które wpędzają studentów w długi.
Po wtorkowej serii głosowań, były wiceprezydent Biden ma zadeklarowane poparcie 858 delegatów na konwencję wyborczą Demokratów. 709 przypisanych jest Sandersowi. Aby uzyskać automatyczną nominację partii, zwycięzca musi zdobyć poparcie 1991 delegatów. (PAP)