Jeśli epidemii nie uda się opanować i przeradzi się ona w pandemię, to skutki gospodarcze będą większe i bardziej trwałe, ale w tej chwili nie da się tego w odpowiedzialny sposób oszacować - powiedział PAP główny ekonomista PKO BP Piotr Bujak.
Według Piotra Bujaka, dotychczasowe zakłócenia łańcuchów produkcyjnych oraz osłabienie chińskiego popytu nie powinny znacznie osłabić globalnego wzrostu gospodarczego w tym roku. "Zakładając, że epidemię uda się opanować w ciągu najbliższych 2-3 miesięcy, po mocnym obniżeniu dynamiki aktywności gospodarczej w I kwartale lub całej pierwszej połowi roku, w kolejnych kwartałach powinna nastąpić szybka odbudowa aktywności" - wskazał.
Dodał, że polska gospodarka jest mało zależna od chińskiego popytu (odpowiada on za niespełna 1 proc. eksportowanej wartości dodanej), ale dość istotna jest rola Chin w imporcie zaopatrzeniowym do Polski. Najbardziej narażeni na zakłócenia w dostawach są producenci komputerów, elektroniki i urządzeń optycznych.
"Za scenariuszem opanowania epidemii przemawia fakt, że co prawda liczba nowych przypadków poza Chinami rośnie obecnie szybciej niż w Chinach, ale to głównie za sprawą znacznego ograniczenia przyrostu nowych przypadków w Państwie Środka. Liczba zarażeń w nowych ogniskach poza Chinami rośnie znacznie wolnej, niż na początku epidemii w Chinach" - zauważył ekonomista.
Jego zdaniem, jeśli epidemii nie uda się opanować i przerodzi się ona w pandemię, to skutki gospodarcze będą większe i bardziej trwałe, ale w tej chwili nie da się tego w odpowiedzialny sposób oszacować.
Bujak zaznaczył ponadto, że notowania złotego są pod negatywną presją pogorszenia nastrojów na rynkach finansowych wobec obaw o skutki epidemii i taka tendencja może się utrzymywać aż do sygnałów, że epidemia zaczyna być ograniczana. "Osłabienie złotego jest przy tym czynnikiem, który zwiększa konkurencyjność polskiej gospodarki i zwiększa jej odporność na zewnętrzny szok popytowy" - wyjaśnił. (PAP)
autorka: Longina Grzegórska-Szpyt