Wbrew planom rządu i organizacji ekologicznych w przyszłym roku na terenie RFN zacznie działać nowa elektrownia na węgiel kamienny.
Proces podłączenia siłowni Datteln IV do krajowych sieci według koncernu Uniper, który stoi za inwestycją, rozpocznie się w styczniu 2020 r. Informacja na pierwszy rzut wygląda na fake news, bo przecież niemiecki rząd dopiero co wyznaczył plany odejścia krajowej gospodarki od węgla i całkowitego przestawienia się na źródła odnawialne i gaz do 2038 r.

Nie chcieli truciciela

Nowa elektrownia leży na terenie Zagłębia Ruhry, 30 km na północ od Dortmundu. Będzie miała moc 1100 megawatów (MW). Zresztą trudno mówić w jej przypadku o „nowej” inwestycji, ponieważ budowa zaczęła się jeszcze w 2007 r. Również w poprzedniej dekadzie wydano większość pozwoleń. Pierwotnie miała zostać podłączona do sieci jeszcze w 2011 r. Jednak od tego czasu jej budowa była wielokrotnie przerywana ze względu na techniczne problemy, a przede wszystkim na procesy wytaczane przez lokalne władze, organizacje ekologiczne i członków lokalnych społeczności, którzy nie chcą w pobliżu miejsca zamieszkania giganta odpowiedzialnego według wstępnych wyliczeń za emisję ok. 8,4 mln ton CO2 rocznie.
Na ostatniej prostej również rząd federalny zaangażował się w negocjacje z inwestorem na temat możliwości porzucenia inwestycji, która w zasadzie od wielu lat stoi skończona i gotowa do produkcji prądu. Politycy w Berlinie zostali do tego zmotywowani przez wynik prac tzw. komisji węglowej. Ciało doradcze na zlecenie rządu przygotowało w styczniu br. kompleksowy raport zalecający całkowite odejście od spalania węgla do 2038 r. i opisujący konkretne kroki na następne lata, tak żeby ten cel osiągnąć. Komisja zaleciła rządowi niewydawanie nowych zgód na budowę kolejnych elektrowni węglowych.

Producenci CO2

W przypadku „już zbudowanych, ale jeszcze niedziałających elektrowni” Komisja zaleciła rządowi podjęcie rozmów w celu niedopuszczenia ich do użytkowania. Ponieważ Datteln IV jest jedyną zbudowaną i niedziałającą elektrownią na terenie kraju, to de facto eksperci mieli na myśli tylko tę inwestycję. Choć zarówno strona rządowa, jak i Uniper nie podają żadnych szczegółów, to rozmowy prawdopodobnie zakończyły się niepowodzeniem. Reuters dotarł do informacji w kręgach rządowych, że uruchomienie elektrowni nie zostanie wstrzymane.
Informacja o rychłym uruchomieniu nowego bloku węglowego wzbudziła krytykę organizacji ekologicznych: „Rząd federalny pożegnałby się w ten sposób z ogłoszonym wdrożeniem zaleceń Komisji, ale byłoby to również niepotrzebnym, dużym obciążeniem dla osiągnięcia celów klimatycznych wyznaczonych na 2030 r. Oczekujemy, że rząd federalny dotrzyma słowa, a Uniper na zawsze pożegna się ze swoim skandalicznym projektem” – napisał w oświadczeniu Hubert Weiger, dyrektor organizacji ekologicznej BUND, który brał również udział w pracach komisji węglowej. Prężny w Niemczech ruch Fridays for Future zapowiada, że podczas tradycyjnych piątkowych protestów uczniowskich „jeszcze bardziej zwiększy nacisk na członków rządu”, aby państwo zaczęło poważniej podchodzić do realizacji celów klimatycznych wynikających z podpisanych przez niemiecki rząd traktatów międzynarodowych.
Na terenie Niemiec trwa proces zamykania starych elektrowni na węgiel, a Datteln IV będzie z pewnością ostatnim tego typu przedsięwzięciem. Jednak europejski lider gospodarczy pozostaje wciąż numerem jeden w wytwarzaniu szkodliwych gazów cieplarnianych w Europie, przede wszystkim dwutlenku węgla. Na 866 mln ton szkodliwych gazów, które Niemcy wyemitowały w 2018 r., elektrownie na węgiel brunatny i kamienny odpowiadają za niemal połowę wszystkich zanieczyszczeń.

Ugoł zamiast węgla

W ubiegłym roku energia wytwarzana z węgla miała ok. 35-proc. udział w niemieckim miksie energetycznym. Największym problemem na następne lata jest potencjalna luka w systemie energetycznym RFN, ponieważ oprócz planowanych zamknięć elektrowni węglowych, do końca 2022 r. zamknięte zostaną także reaktory jądrowe, które jeszcze w ubiegłym roku odpowiadały za 11,7 proc. energii produkowanej w Niemczech.
W oczach krytyków nie tylko samo spalanie węgla na terenie Niemiec, ale i pochodzenie tego surowca wzbudza wątpliwości. Datteln IV jest elektrownią na węgiel kamienny, a ten nie jest już wydobywany na terenie Niemiec ze względów ekonomicznych.
Dwie ostatnie kopalnie zamknięto pod koniec ubiegłego roku. Teraz największym eksporterem węgla kamiennego na użytek elektrowni w RFN jest Federacja Rosyjska. „Tylko w zeszłym roku zakupiono 44 mln ton z zagranicy. Ponad 40 proc. importowanego węgla kamiennego pochodzi teraz z Rosji” – pisze „Handelsblatt”. Według ustaleń branżowego dziennika niemieckie koncerny kupują surowiec m.in. od rosyjskiej firmy Kuzbassrazrezugol. Koncern oskarżany jest, że jego kopalnie w obwodzie kemerowskim w centralnej Rosji na masową skalę zanieczyszczają środowisko oraz prowadzą do zachorowań wśród górników i lokalnej ludności.