Najgroźniejszym kontrkandydatem Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich byłby wspólny opozycyjny kandydat - prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz; są jednak małe na to szanse - uważa wicepremier minister nauki Jarosław Gowin.

Wicepremier pytany w poniedziałek w programie "Kwadrans polityczny" w TVP1 o najgroźniejszego kontrkandydata Andrzeja Dudy w zbliżających się wyborach prezydenckich wymienił Władysława Kosiniaka-Kamysza. Pod warunkiem - zaznaczył - że opozycja zdecydowałaby się faktycznie na poparcie tej kandydatury.

Jego zdaniem start Małgorzaty Kidawy-Błońskiej w wyborach prezydenckich jako kandydatki PO nie jest jeszcze przesądzony. "Ci, którzy podważają przywództwo (Grzegorza Schetyny) zaczynają rozglądać się za innym kandydatem lub kandydatką" - podkreślił Gowin.

Wicepremier zaznaczył jednak, że zdaje sobie sprawę z tego, że partie opozycyjne wystawią własnych kandydatów. "PO musi wystawić swojego kandydata i Lewica" - dodał. Dlatego w takim scenariuszu Kosiniak-Kamysz pozostanie jedynie kandydatem PSL - najmniejszego ugrupowania, przez co jego szanse na udział w II turze wyborów będą niewielkie - podkreślił Gowin.

Wicepremier ocenił, że do wyborów prezydenckich jest oczywiste, że ludowcy pozostaną w opozycji i będą atakować rządy Zjednoczonej Prawicy.

Gowin uważa również, że nowa kadencja rządu upłynie pod znakiem usprawniania państwa i usług publicznych m.in. służby zdrowia oraz sprawach gospodarczych. Podkreślił także, że jego partia - Porozumienie - chce objąć w nowym rządzie dwa resorty, ale o tym, które poinformuje premier Mateusz Morawiecki.(PAP)